piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział XII




Parę słów od autorki:


Jak widzicie nie mogę nic obiecywać, bo jak na złość biednemu wiatr w oczy wieje i wychodzi po prostu klops.

 Gdyby nie to, że mój komputer zaczął jawnie świrować notka by była tak jak obiecałam, a tak ponownie błagam o wybaczenie v.v"


A tak na marginesie: W środę tego tygodnia w końcu napisałam ostatni test w historii mojego technikum (egzamin zawodowy - część praktyczna). Z racji tego ogłaszam wszech i wobec, że notki powinny pojawiać się częściej - przynajmniej dopóki nie znajdę pracy i nie wejdę w święty związek małżeński (mówię poważnie). xD 



Co do rozdziału: 


Postanowiłam rozbić go na 3 party ze względu na to, żebyście się na końcu notki nie doczekali. Co więcej notka poświęcona jest głównie Hinacie i Naruto, choć w większości Hinacie, ponieważ jak by to ująć... eh... zazwyczaj ma ona najmniej czasu "antenowego" w opowiadaniu, więc czas jej to wynagrodzić.



Co do przyszłych rozdziałów: 


 Po arcu Festiwal Liceum - "Nasza sztuka", chciałabym Was poinformować, że w kolejnym arcu pod tytułem "Miłosne zagrożenie" (również 3, może 4 party) pierwszoplanowymi postaciami stanie się wcześniej wymieniona dwójka tj. Naruto i Hinata. Natomiast drugoplanowymi - Sasuke i Sakura, tak więc rolę się odwrócą. 


Oczywiście należy zapamiętać, że owa czwórka nie przybyła tutaj sama i być może już niedługo dojdzie do kolejnych spotkań przyjaciół.



To na tyle (Boże ile się rozpisałam...)
Życzę miłego czytania :)








część 1 z 3

"Zapowiedź o trudnej miłości"

Hinata

 

Od mojego wypadku minęły prawie trzy tygodnie. W związku z tym wydarzeniem moi rodzice postanowili przyjechać do Tokyo, by omówić, jak twierdzili "bardzo ważną sprawę". Byłam niemalże pewna, że chodzi o mój powrót do domu i jak się okazało przeczucia mnie nie myliły.
Siedząc na fotelu naprzeciwko rodziców w niewielkim salonie w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu gościłam wspomnianą wcześniej dwójkę dokładnie ich ilustrując.
Moja matka Sinha nie wyglądała najlepiej. Mimo, że była całe 15 lat młodsza od mojego ojca to nawet doskonały makijaż całkowicie nie zamaskował jej zmęczenia. Dzięki kosmetykom i innym wynalazkom tego świata wyglądała naprawdę młodo, nawet jej figura jest warta pozazdroszczenia, jednak Ci którzy ją dobrze znają wiedzą, że ma Ona już prawie 60 lat. Ubrana w długą, czarno-czerwoną, prostą suknie z długimi rękawami, sięgającą do kostek z rozcięciem przy nodze siedziała dumnie pokazując swą mimiką twarzy jawne niezadowolenie. Prawdopodobnie jego przyczyna tkwiła w moim niewielkim, skromnym mieszkaniu, które najwyraźniej nie przypadło jej do gustu.  Nadgarstki i szyje mojej matki zdobiły wykonane z najprawdziwszego złota akcesoria. Kupowanie drogich rzeczy to jeden ze sposobów okazywania przez mojego ojca miłości do matki, więc można powiedzieć, że zawsze wygląda podobnie jak teraz.


Obok niej siedział mój ojciec Hiromu ubrany w czarny garnitur i czerwoną koszulę, której kołnierz ozdabiał czarny krawat. Jego wiek doskonale odzwierciedlały widoczne zmarszczki na twarzy i siwe, zaczesane do tyłu włosy. Z jego piwnych oczu nie byłam wstanie nic wyczytać. Jedynie w powietrzu było można wyczuć napięcie, które wzrastało wraz z trwająca ciszą, która w końcu postanowił przerwać rozpoczynając rozmowę:
 - Jak wiesz nie przelecieliśmy taki kawał drogi, by tylko się z Tobą spotkać. Oczywiście cieszymy się, że wróciłaś już do zdrowia, jednak jako głowa rodziny Kanji nie mogę zignorować tamtego zdarzenia. Tutejsza policja już potwierdziło to, że to nie był zwykły wypadek i podejrzewa, że coś takiego może się powtórzyć. Niestety nie możemy na dłużej opuścić kraju ze względu na ważne sprawy biznesowe, dlatego zgodziliśmy się na propozycję państwa Mikage... 
 - Co takiego? - przerwałam zaskoczona. Odkąd tylko przygarnęli mnie pod swój dach byli surowymi rodzicami i w kółko, zwłaszcza przyszywana matka powtarzała mi, że nie możemy dać się zdominować żadnej innej firmie. W szczególności sceptycznie byli nastawieni do rodziny Mikage, więc dlaczego posuwają się aż tak daleko? Czy naprawdę chodzi im o moje bezpieczeństwo, czy kryje się za tym coś jeszcze? - Co to za propozycja? - zapytałam z powagą w głosie. 
 - Córka państwa Mikage zaproponowała by zaopiekować się Tobą w ich rezydencji... - powiedziała matka zakładając nogę na nogę, kiedy ojciec napił się przygotowanej wcześniej przeze mnie herbaty.
 - Słucham!? - podniosłam głos wstając z miejsca. 
 - Nie skończyłam! Siadaj na miejsce! - rozkazała piorunując mnie lodowatym spojrzeniem, a ja natychmiast wykonałam jej polecenie. Jej uniesiony głos przypominał mi jakie ciężkie chwile musiałam przeżyć, gdy starała się ze mnie zrobić panienkę z wyższych sfer. By ją rozzłościć wystarczyła najmniejsza pomyłka, bądź potknięcie, a jej krzyk roznosił się echem po ogromnej willi. - Jeszcze w tym tygodniu przeprowadzisz się do ich rezydencji, a patrząc na to mieszkanie, w którym obecnie mieszkasz jestem coraz bardziej przekonana co do słuszności podjętej przez nas decyzji, a co do spotkania przedmałżeńskiego... zostało ono odwołane. Uważamy, że nie ma potrzeby byś spotkała się z Sasuke skoro od teraz będziecie mieszkać pod jednym dachem.
 - Dzisiaj udajemy się do ich rezydencji, by ustalić datę waszego ślubu, Nie chcemy ryzykować Twojego bezpieczeństwa. Im szybciej odbędzie się ceremonia, tym lepiej - wtrącił ojciec. 

Naprawdę nie rozumiem dlaczego Oni mi to robią... Nie chce wychodzić za Sasuke, a tym bardziej z nim zamieszkać pod jednym dachem. Może w szkole rozmawiamy, ale to nie zmienia faktu, że wyrządził wiele szkód wszystkim w wiosce, a w szczególności Naruto i Sakurze. Gdybym tylko mogła powiedzieć im prawdę... Zresztą... Nawet jakbym to zrobiła i tak by mi nie uwierzyli. Chociaż ten jeden raz, nie drugi... proszę Boże użycz mi mi odwagi, bym się im postawiła! Wykrzyczałam w myślach nabierając głęboko powietrza do płuc. Gdy je wypuściłam było mi trochę lżej. Patrząc z lekkim strachem na moich rodziców przełknęłam głośno ślinę stając z miejsca, tak, że patrzyłam na nich z góry. 
 - Nie mogę zaakceptować Waszej decyzji. Mówię poważnie, ponieważ jest ktoś kogo kocham i nie wyobrażam sobie żyć bez niego. 
 - Och... naprawdę? - pytał zainteresowany ojciec. Moja matka nie wyglądała na zadowoloną, wręcz przeciwnie... mimo zimnego wyrazu twarzy szło wyczuć kipiącą w niej złość skierowaną w moją stronę. - Kim jest wspomniany młodzieniec? 
 - To mój kolega z klasy. Podobnie jak ja jest uczniem z wymiany i to On tamtego feralnego dnia uratował mi życie. 
 - Mówisz o tym gitarzyście z tego słynnego zespołu...? Jak mu było...?
 - Harvey Naruto. 
 - Cóż byłbym skłonny zgodzić się przełożyć podjęcie decyzji o ślubie na rzecz poznania tego młodzieńca, ale tylko wtedy, gdy Twoja matka wyrazi zgodę. Co o tym sądzisz Sinha?
 - Spadkobierczyni majątku rodziny Kanji i gitarzysta jakiegoś tam zespołu? - zapytała ironicznie. - Nie rozśmieszaj mnie Hinata! Ktoś taki nie może zostać Twoim mężem! Muzycy w ogóle nie mają głowy do interesów! Nim byś się obejrzała zdradziłby Cie i wysępił co najmniej połowę majątku na sprawie rozwodowej! - jej słowa wypowiedziane przeciw Naruto naprawdę trafiły w moje serce tak, że poziom adrenaliny wzrósł niemiłosiernie. Gdyby niebyła moją tutejszą matką nie popuściłabym jej tego płazem choć i tak w pewnym stopniu pozwoliłam sobie poluzować lejce. 
 - A Ty!? Kim niby jesteś żeby oceniać tak Naruto!? Myślisz, że nie wiem!? Byłaś w gorszej pozycji społecznej niż On, a mimo tego zostałaś żoną głowy rodziny Kanji! Dzieli Was 15 lat, więc to raczej ty wyglądałaś na tą co chce ukraść majątek! Jakim prawem śmiesz go tak oczerniać!? Odpowiedz mi! 
 - Ty mała smarkulo...! - zamachnęła się na mnie, kiedy naglę ku mojemu zdziwieniu złapała się za klatkę piersiową przeraźliwie kaszląc. 
 - Sinha! - podszedł do niej mój Ojciec, a ja przypatrywałam się zszokowana. Z jej ust za każdym kaszlnięciem wydobywała się spora ilość krwi. - Hinata dzwoń po karetkę! - rozkazał, a ja szybko podbiegłam do telefonu łącząc się z odpowiednią służbą. Po 12 minutach pogotowie podjechało pod budynek i zabrało ją na nosze. Kiedy już mieli opuszczać moje mieszkanie usłyszałam od matki:
 - Nigdy nie pozwolę Ci być z tym chłopakiem. Jeszcze w tym tygodniu zamieszkasz z Mikage... - wykrztusiła ponownie się dusząc wypluwając kolejną porcję krwi. 
 - Jeszcze dokończymy tą rozmowę. Spakuj się i oczekuj na pracowników Mikage. Skontaktuje się z ich córką. Tak jak powiedziała matka jeszcze w tym tygodniu zamieszkasz u Mikage. - powiedział po czym opuścił mój dom jadąc w limuzynie za karetką. 

Sakura 

 

Siedziałam przy ławce w klasie już od dobrych pięciu minut. Jeszcze mam trochę czasu do rozpoczęcia zajęć dlatego zaczęłam przygotowywać się do lekcji. Na moje szczęście Sasuke jeszcze nie dotarł do klasy, więc mam dodatkowy czas, by opracować dzisiejszy plan, który ma się przyczynić do uwolnienia się od jego towarzystwa. Minuta po minucie ludzi w klasie przybywało, aż w końcu wszedł i on zajmując swoje miejsce. Nic się nie zmieniło od czasów akademii, zupełnie jak kiedyś siedzi skupiony, zatracony w swoich myślach z lodowatym wyrazem twarzy. Nie zmieniło się również to, że dziewczyny mają fioła na jego punkcie z tą różnicą, że teraz wstydzą się do niego podejść, czy zagadać. Moje rozmyślanie przerwał mi nauczyciel kładąc pustą kartkę papieru na ławce robiąc to samo przy pozostałych uczniach. Kiedy skończył powrócił na swoje miejsce zaczynając swoją przemowę:
 - Jak widzicie przyszedłem dzisiaj trochę przed czasem i rozdałem Wam kartki. Nie musicie się obawiać, nie chodzi o niezapowiedzianą kartkówkę. - na te słowa połowa klasy odetchnęła z ulgą. - Otóż zbliża się przez Was długo wyczekiwany festiwal kulturowy. Począwszy od dnia dzisiejszego każda klasa ma wolne lekcje, by móc zrealizować swój własny, wybrany drogą demokratyczną pomysł, który zaprezentujecie gościom przybyłym na festiwal. Oczywiście w tym, jak i ubiegłym roku klasa, która zbierze najwięcej pieniędzy i wygra pojedzie na darmową wycieczkę na Okinawę. Proszę żebyście najpierw zgłosili swoje propozycje, a ja zapiszę je na tablicy.

Po tym haśle padło parę pomysłów z ust uczniów takich jak: zorganizowanie domu strachów, urządzenie kafejki cosplay'owej, otworzenie sali zabaw i wystawienie sztuki. W zasadzie w zeszłym roku otworzyliśmy herbaciarnie i zajęliśmy 3-cie miejsce w zbieraniu pieniędzy, więc nawet się nie dziwię, że ta propozycja nie padła w tym roku. Ciekawe co zorganizuje klasa z wymiany? Zastanawiałam się, kiedy przyszedł czas samemu podjąć decyzję co napisać na kartce. Koniec końców nie wiedziałam co wybrać, więc nic nie napisałam oddając pustą kartkę wychowawcy. Po paru minutach, kiedy głosy zostały podliczone wychowawca ponownie zabrał głos:
 - No więc dobrze...  Większością głosów wygrywa pomysł wystawienia sztuki zaproponowany prze Maruo. - ogłosił na co 3/4 klasy zaczęła klaskać i wiwatować. Sztuka ta...? Współczuje tym co będą musieli zagrać główną rolę.  - Jako, że dwójka z całej klasy oddała puste karty proponuję, by właśnie oni zagrali główne rolę. Soushi, Mikage... Nie macie nic przeciwko prawda? - zapytał retorycznie z ironią. Co za staruch! Dlaczego wybrał akurat naszą dwójkę! Krzyczałam w myślach podchodząc do Maruo, który tak ekscytował się tą sztuką, że natychmiast zabrał się za pisanie scenariusza. 
 - Maruo... - zaczęłam chcąc go błagać, by nie przystał na propozycję nauczyciela. - Chyba nie myślisz poważnie o tym, by zrobić ze mnie i Mikage główne postacie, prawda?
 - Wręcz przeciwnie, myślę, że to całkiem niezły pomysł. - uśmiechał się od ucha do ucha. 
 - Ale Maruo myślę, że Sasuke raczej nie weźmie udziału w czymś takim jak przedstawienie, prawda Sasuke? - zapytałam głośniej. 
- Nie mam nic przeciwko. - rzucił sucho odwracając się w naszą stronę. Jego twarz nie wyrażała zupełnie nic. Nie wiem o czym On myśli i nie wiem dlaczego się zgodził, ale wiem jedno... Night nie będzie zadowolony z takiego obrotu spraw. 

Sasuke

 

Patrzyłem na różowo-włosom w duchu śmiejąc się z jej zaskoczonej miny. Mało brakowało, a sam wybuchłbym głośnym śmiechem, ale cudem się powstrzymałem, by nie zburzyć innych zdania o mnie. Nie specjalnie chciałem brać udział w tym całym przedstawieniu, ale być może dzięki temu dowiem się, dlaczego Sakura stara się mnie unikać odkąd wróciliśmy z przyjęcia w mojej rezydencji. Nie mogę w uwierzyć w to, że się tym przejmuję, nawet zaczęło mi to spędzać sen z oczu Muszę jak najszybciej wydostać się z tego świata, bo chyba zaczyna wariować. Czy istnieje w ogóle sposób na wydostanie się z tej spokojnej rzeczywistości? Pytałem sam siebie. 
 - A więc postanowione! - wykrzyczał radośnie Maruo. - Soushi i Mikage zagrają główną rolę w naszym przedstawieniu!

Hinata 

Powoli wolne lekcje dobiegały końca, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że pomysł Naruto w otworzeniem kafejki z pokojówkami i lokajami tak szybko spodobał się klasie. Jednogłośnie jego propozycja została wybrana, więc nie miałam powodu, by się temu sprzeciwiać. To będzie naprawdę interesująca kafejka, ponieważ większość z nas pochodzi z tzw. wyższych sfer. Na samą myśl o tym, że będziemy przebierali się za pokojówki i lokai, by służyć innym wywołuje u mnie śmiech mimo tak paskudnego poranka, który zafundowali mi moi przyszywani rodzice.
"Nigdy nie pozwolę Ci być z tym chłopakiem. Jeszcze w tym tygodniu zamieszkasz z Mikage... ". Ciekawe czy mówiła poważnie...? Posmutniałam przypominając sobie jej twarz, kiedy wywozili ją do szpitala. Czuje się trochę dziwnie w końcu to moja tutejsza mama, a ja nawet nie czuję się zmartwiona jej stanem zdrowia. Może powinnam ją odwiedzić i porozmawiać na spokojnie? Zastanawiałam się, gdy spostrzegłam ukochanego blondyna wchodzącego do pustej klasy, gdzie siedziałam już tylko ja. 
 - Hinata jeszcze tu siedzisz? Chyba nie chcesz tu spędzić całego dnia. - powiedział z uśmiechem podchodząc bliżej.
 - Już się zbieram. - odwzajemniłam uśmiech przy tym wstając z miejsca lekko się rumieniąc po chwili kierując się do wyjścia z klasy. Gdy mijałam blondyna ten znienacka złapał mnie za nadgarstek zatrzymując moje ciało w miejscu. Staliśmy obok siebie patrząc w przeciwne strony. W powietrzu dało się wyczuć atmosferę pełną emanującej od nas niepewności. Moje serce waliło jak oszalałe, ponieważ nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Stałam w bezruchu czując na moim nadgarstku uścisk i bijące z jego dłoni ciepło. kiedy odwróciłam zarumienioną twarz w jego stronę spostrzegłam duże niebieskie tęczówki wpatrujące się w moje z powagą. 
 - Hinata... - wymówił moje imię zachrypniętym głosem pełnym obaw. - Jest coś o co chce Cie zapytać... - przerwał nabierając głośno powietrze do płuc. - Czy to co zdarzyło się wtedy w szpitalu...  było czymś więcej niż tylko... no wiesz... - westchnął przy tym drugą dłonią łapiąc się za czoło. - Chodzi mi o to, czy wzięłaś to na poważnie? - zapytał w końcu wypuszczając głośno powietrze z płuc, jak po zanurkowaniu pod wodą. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. Celowo unikałam naszego zbliżenia od tamtego momentu przetrzymując go w niepewności prawdopodobnie go raniąc, a wszystko przez tą sprawę z Mikage... Naruto to naprawdę dobry chłopak. Mimo, że upłynęło tyle czasu to nie naciskał na mnie i cierpliwie czekał, więc nie dziwię się mu, że chce poznać moją odpowiedź. - Jeśli się pomyliłem powiedz, ale po prostu ten pocałunek w szpitalu, a jeszcze wcześniej w parku... - jeszcze mocniej zarumieniłam się, gdy wspomniał o parku. To właśnie wtedy pierwszy raz go pocałowałam. Nigdy nie zapomnę jego zaskoczonego wyrazu twarzy, który od czasu do czasu śni mi się nocą po dziś dzień. Wolną dłonią dotknęłam jego dłoni przy czole, by odsłonił swoją twarz odwracając się przodem do jego osoby. Bez żadnego protestu opuścił dłoń, a ja wpatrywałam się w jego zaczerwienioną twarz przypominającą kolorem dojrzałego pomidora. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. To Naruto, którego nie znam, a tak bardzo chce poznać. Tak bardzo się boję, że go zranię, ale tak bardzo go kocham. Gdyby tylko przygarnęła mnie inna rodzina... być może byłoby to łatwiejsze.  
 - Kocham Cie... - wypowiedziałam wpół zduszonym głosem. Czuje, że zaraz się rozpłaczę i już po chwili po moim policzku spłynęła pierwsza łza. - już od tak dawna... - Widzę jak jego usta lekko się rozchylają, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywa, zupełnie jakby chciał coś powiedzieć, ale nie może, nie potrafiąc ubrać tego w słowa. - Chciałabym by to wszystko było takie łatwe, ale nie jest. - mówię czując ostry ból w sercu, kiedy z oczy wypływają kolejne łzy. Nagle blondyn pociągnął mnie za trzymany nadgarstek po chwili puszczając tak, że niekontrolowanie wpadam w jego ramiona. Słyszę głośne bicie jego serca. Bije równie szybko jak moje. Jak to możliwe, że kiedy w końcu udało mi się wyznać co do niego czuje to wszystko jest temu przeciwne? Pytam sama siebie łkając cicho w jego klatkę piersiową okrytą częścią mundurka szkolnego.
 - Nie wiem w czym tkwi problem, ale jak trudne by to nie było, jestem pewny, że damy sobie rade. - szepcze mi do ucha jedną dłonią gładząc włosy. Nie wiedziałam co mam mu teraz powiedzieć. Czy powinnam powiedzieć mu o mnie i Sasuke, czy może powinnam to zbyć milczeniem. Presja, którą czuje odkąd spotkałam Mikage Sayu jest nie do zniesienia. Z dnia na dzień czuje jak przygniata mnie swym ciężarem i pogrąża w jeszcze większej otchłani. W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam powiedzieć mu wszystko zanosząc na dobre się płaczem. 
 - Moi rodzice... chcą mnie wydać za Sasuke! Powiedziałam im, że jestem temu przeciwna, ponieważ... ponieważ Cie kocham, ale matka... matka powiedziała, że nigdy nie pozwoli mi być z Tobą! - wzięłam głęboki oddech próbując powstrzymać łzy przy tym kontynuując. - Jeszcze w tym tygodniu mam się wyprowadzić do Mikage... 

Powiedziałam wszystko co leżało mi na duszy, a Naruto nawet na chwile nie przerwał mi wysłuchując wszystkich moich słów nadal gładząc moje włosy. Trwało to mniej więcej dwie, może trzy godziny, aż szkoła całkowicie opustoszała zostawiając nas samych sobie. Salę zalała całkowita cisza. Po wygadaniu się było mi w pewien sposób lżej, choć po moich policzkach nadal ciekły, co prawda w mniejszych ilościach łzy.
 - Hinata... - usłyszałam roznoszący się po sali głos blondyna rozrywającego głuchą ciszę w pomieszczeniu. - Jeśli nie mogę być z Hinatą Kanji... nie muszę z nią być. - powiedział z powagą, a moje serce niemal stanęło. Czyli to koniec? Nie jest nam przeznaczone być razem? Mówiła z wielkim żalem i smutkiem moja podświadomość, a ja na nowo obficie zaniosłam się łzami. To boli... powtarzałam w głębi serca czując jak wbija mi się sztylet w serce. Zrobiłam krok w tył odsuwając się od blondyna patrząc pustym wzrokiem w podłogę. Nie potrafię teraz na niego spojrzeć. Odkąd tylko pamiętam zawsze miałam cichą nadzieje, że moje uczucia w końcu do niego dotrą, a on je odwzajemni. Dlatego przez cały czas się nie poddawał i podążałam jego śladami.  Jak nigdy wcześniej odwróciłam się napięcie i chciałam ruszyć ku ucieczce. Ku mojemu zdziwieniu powstrzymała mnie dłoń blondyna, która chwyciła mnie mocno za ramie. 
 - Puść mnie proszę! - krzyknęłam spanikowana unosząc twarz w górę ukazując ją w potoku łez.
 - Poczekaj chwilę... - powiedział spokojnie. - Tak, jak powiedziałem "Nie muszę być z Hinatą Kanji", ale nikt nie powiedział... Ja nie powiedziałem, że nie chce być z Hyuuga Hinatą. - Co? Zapytała moja podświadomość oszołomiona tym co właśnie usłyszała. 
 - Nie rozumiem... - stwierdziłam nie wierząc w to co właśnie usłyszałam.
 - Poznałem Cie nie jako dziedziczkę rodziny Kanji lecz jako dziedziczkę klanu Hyuuga. Jeśli jest tak jak mówiłaś i twoi tutejsi rodzice zakazują być z takim chłopakiem jak ja ze względu na twój status, to spełnijmy ich prośbę. 
 - Ale...
 - Wiem, że to nie jest długotrwałe rozwiązanie, ale dopóki tu jesteśmy musi nam to wystarczyć.
 - Myślałam, że mnie odrzuciłeś. - szlocham cicho w głębi duszy radując się tym, że tak naprawdę nie zostałam odrzucona. 
 - Odkąd mnie pocałowałaś w parku wiele o tym myślałem... - zaczerwienił się podchodząc bliżej do mnie. - Zacząłem sobie przypominać, jak często stałaś po mojej stronie i wiele innych rzeczy, aż w końcu dotarło do mnie, że to nie trwa od paru dni, ale od paru ładnych lat... Wybacz, że wcześniej byłem taki głupi i nie odpowiedziałem na Twoje uczucie, jeśli to nie problem... Czy pozwoliłabyś mi teraz na nie odpowiedzieć? - zapytał, a moje serce zawaliło niczym młot. Nie mogąc wykrztusić słowa kiwnęłam twierdząco głową, a to co się później stało zupełnie mnie zaskoczyło. Niebieskooki podszedł blisko mnie i nim się spostrzegłam poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Czułam jak moje policzki spowija rumieniec, a przez ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Przez chwilę miałam wrażenie jakby wszystkie moje troski odeszły w niepamięć i pozostały tylko te przyjemne uczucia. Oby to wszystko nie okazało się być tylko snem. Modliłam się czując bliskość jego ciała lekko napierającego na mnie w bezkresnym pocałunku.







    
 
      
   


3 komentarze:

  1. Nie żeby coś ale mamy już sierpień a rozdziału ni słychu ni widu~~ Ehhh~~ Dlaczego zajebiste opki zawsze karzą na siebie tak długo czekać? Laska! Bierzesz sie do roboty i dodajesz mi tu raz dwa rozdział! Ile ja mam na kolejne cudo czekać?!?! Chakry duuuuuuuuuuużo! I czekam na nexta! :D ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny... przyjemnie się go czytało. Jak widać sprawy zaczynają się komplikowac, miedzy Sakura i Sasuke jak i Naruto i Hinata.
    Już nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału... mam nadzieję że nie długo sie pojawi.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń