piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział XI

Sakura 


Po wyładowaniu emocji w domu Sasuke udałam się na taras, gdzie spędziłam w ciszy przyglądając się migoczącym gwiazdą na niebie dłuższy czas. Zastanawiałam się, jak ja spojrzę mu teraz w twarz? Co zrobię jeśli powie mi, że przyniosłam mu wstyd i że nie nie chce mnie więcej widzieć? Nie, nie to niemożliwe... w końcu stanęłam po jego stronie, więc nie powinien się złościć prawda? Pytałam sama siebie, gdy moją uwagę przykuła blond włosa, młoda kobieta zsiadająca z motocyklu. Gdy nasze spojrzenia się spotkały na moim ciele wyszła gęsia skórka, a jej usta wykrzywiły się w wywyższającym, oziębłym uśmiechu. Sparaliżowana nie mogłam oderwać od niej wzroku do czasu, gdy zniknęła w głębi posiadłości. W tej chwili poczułam nagłą ulgę, zupełnie jakby kamień spadł mi z serca. Co to było? Nie wiem, ale uczucie które pozostawiła po sobie sprawia, że mam wrażenie, że wydarzy się coś bardzo złego w niedalekiej przyszłości. 
 - Sakura... - usłyszałam swoje imię odwracając się mówcy.
 - Sasuke... - spuściłam wzrok wgapiając się w kamienne podłoże na co on widząc moją reakcję podszedł na tyle blisko by unieść mój podbródek delikatnie swoją lewą dłonią tak że patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie wiedziałam jak mam zareagować. Czy powinnam pozostać blisko niego, czy też się odsunąć na bezpieczną odległość? Moje serce waliło jak młot mimo, że tego nie chciałam, nie mogłam go opanować, ani odwrócić od niego swojej twarzy. Jego ciemne oczy w świetle księżyca wydawały mi się teraz błyszczeć, jednak to nie odciągało mojej uwagi od moich wcześniejszych myśli. Wciąż bałam się, że zaraz na mnie nakrzyczy i się wścieknie. Nim się spostrzegłam z moich oczu popłynęła pierwsza łza, która została szybko wytarta przez bruneta kciukiem.
 - Nie powinnaś tak otwarcie okazywać tutaj swoich emocji. Ludzie w rezydencji tylko czekają na Twój fałszywy ruch. Nim się obejrzysz a obedrą Cię ze wszystkiego nie zostawiając na Tobie suchej nitki.      



- Ale...
- Żadnych ale. Nie zapominaj kim naprawdę jesteśmy. Jeśli ułatwi Ci to sprawę to potraktuj tą imprezę, jak zwykłą misje, którą dała ci Hokage. - powiedział przybliżając się do mojego ucha. - Tylko na Ciebie tak naprawdę mogę liczyć. - wyszeptał tak, że czułam jego ciepły oddech, a fala gorąca przeszyła moje ciało na wylot. - Powinnyśmy wracać do środka. 
 - Taa... - odsunęłam się, kiedy poczułam jak moje policzki spłonęły rumieńcem kierując się wraz z Sasuke do środka. Przez chwile wydawało mi się, że widziałam czyjś cień przy drzwiach, ale uznałam to za nieważne i wkroczyłam do środka sali, gdzie nadal w najlepsze trwało przyjęcie jakby incydent ze mną w roli głównej nigdy nie miał miejsca. 
 - Sakura-chi, Sasuke-chi! - usłyszeliśmy głos pani Mariel, która do nas podeszła z bardzo zatroskana miną. - Nie uwierzycie co się stało. Panienka Kanji miała wypadek w drodze na przyjęcie i została przewieziona do głównego szpitala.
 - Hinata? - zapytałam próbując ukryć swe przerażenie.  
 - Jak to? - zapytał Sasuke.
 - Sayu prosiła mnie bym Wam to przekazała osobiście, ponieważ nie chce by taka wiadomość zniechęciła jej gości do zabawy. 
 - Rozumiem, dziękuję Pani, że przekazała nam Pani tą wiadomość.
 - Zrobiłam tylko to, o co prosiła mnie Sayu. Mam nadzieję, że nie zepsułam tą wiadomością Wam przyjęcia. 
 - Nie, nie. Spokojnie. Proszę wracać i się dobrze bawić. - odesłał kobietę, kiedy ja wyciągnęłam swoją komórkę szukając w kontaktach numeru mojego brata. - Co robisz? - zapytał.
 - Przecież nie mogę tu zostać i bezczynnie siedzieć, kiedy Hinata została ranna. - odpowiedziałam na co on znienacka zabrał moja komórkę chowając do swojej kieszeni od marynarki. 
 - Co Ty robisz? Oddawaj mi ją. - powiedziałam wyciągając w jego stronę dłoń. 
 - Nie. Mówiłem Ci byś nie okazywała tutaj swoich emocji. Odwiedzimy ją jutro. Powtórzę jeszcze raz. Nie zapominaj kim jesteś. 
 - Tak mówisz, ale to Ty zapomniałeś, że ja przede wszystkim jestem medykiem. - złapałam go za słówko z czego najwyraźniej nie jest zadowolony. Z grymasem na twarzy głośno westchnął oddając mi komórkę. 
 - Myślałem, że chociaż na Ciebie mogę liczyć... Chyba się pomyliłem. - powiedział chcąc odejść, kiedy moja dłoń sama z siebie chwyciła go za marynarkę zatrzymując go. - O co chodzi?
 - Przepraszam. Zostanę z Tobą, więc się nie złość. - na te słowa jego twarz jak nigdy rozpromieniała i z uśmiechem pogłaskał mnie po głowie. Tak właśnie rozmawiając z kolejnymi ludźmi od czasu do czasu tańcząc przetrwałam pierwsze moje przyjęcie w domu Sasuke wracając przy jego asyście do swojego około trzeciej w nocy. 

Sayu - "siostra" Sasuke


 - Więc uważasz, że ta różowo-włosa dziewczyna jest kimś szczególnym dla Sasuke? A to ciekawe. - powiedziałam siedząc w swoim gabinecie za biurkiem rozmawiając z moim osobistym ochroniarzem, gdy służba sprzątała po przyjęciu. 
 - Tak. Myślę, że Sasuke jest z nią w jakiś szczególny sposób związany. 
 - Rozumiem. To naprawdę interesujące. To chyba pierwszy raz, jak Sasuke ma przede mną jakąś tajemnicę.
 - Mówiłam Ci żebyś nie ufała temu szczylowi. Od samego początku wydawał mi się podejrzany. 
 - Jejku jejku... - uśmiechnęłam się podekscytowana - powiedz Nora... Ty naprawdę go nienawidzisz, czyż nie? 
 - Oczywiście, że tak. Gdybym mogła wpakowałabym mu po pierwszym spotkaniu kule w łeb.
 - Hahaha... a to dobre. Ale nie uważasz, że przypominał trochę Ciebie z przed paru lat? 
 - Żartujesz sobie ze mnie?               
 - Nie, mówię całkiem poważnie. Kiedy znalazłyśmy go na ulicy nieprzytomnego, a zwłaszcza gdy się przebudził. Też to widziałaś prawda? Ten wzrok, który mówił tylko jedno... "Zabije Cie". Takiego wzroku nie posiada żaden normalny nastolatek, nawet jeśli ostro się go wkurzy. 
 - Cóż prawda... ale dlaczego do tego wracasz? Przecież już doszliśmy do tego, że na pewno kiedyś kogoś zabił. 
 - No własnie, ale nigdy nie poznałyśmy jego przeszłości, nawet jeśli użyliśmy wszelkich dostępnych dla nas środków. 
 - Przyznam, że też się wtedy zdziwiłam, a jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że go adoptowałaś... 
 - Gdyby teraz wziąć pod uwagę to o czym wcześniej wspomniałaś to naprawdę ta dziewczyna może mieć coś z nim wspólnego, dlatego chcę byś dokładnie ją sprawdziła. Chcę wiedzieć wszystko na jej temat począwszy od jej narodzin, a kończąc na tym o jaką misje im chodziło i kim jest ten cały Hokage. Rozumiesz? 
 - Oczywiście. Użyję wszystkich dostępnych środków by się tego dowiedzieć. W tym czasie Ty nadal graj królową, a ja się wszystkim zajmę. 
 - Na to właśnie liczę. - powiedziałam z szerokim uśmiechem, gdy blondynka wychodziła. Byłam zadowolona z rozwoju wydarzeń. Od tak długiego czasu chciałam odkryć co się kryje w prawdziwej naturze bruneta, a teraz być może będzie to możliwe. - Co zrobisz Sasuke? - zapytałam retorycznie wyglądając przez okno, gdzie dojrzałam jego sylwetkę wsiadającą do pojazdu. 

Naruto


Siedziałem na szpitalnym krześle trzymając dłoń granatowowłosej, gdy ta spokojnie spała podłączona pod szpitalną aparaturę z kroplówką przy boku. Tak bardzo się o nią niepokoiłem, że nie spostrzegłem jak słońce wspięło się wysoko na niebie rozświetlając swoim blaskiem okolicę. Przez chwilę patrząc pół nieprzytomnym wzrokiem przez okno miałem wrażenie, że ponownie poczułem moc energii natury lecz to wrażenie szybko przeminęło nie pozostawiając po sobie niczego. Chwilę później poczułem lekki uścisk na mojej lewej dłoni, którą trzymałem dłoń dziewczyny szybko odwracając głowę w jej stronę. 
 - Gdzie Ja...? - usłyszałem jej cichy oszołomiony głos próbując się podnieść. 
 - Nie podnoś się. - powiedziałem troskliwie chwytając dłońmi jej barki by spokojnie położyła się, co zrobiła. - Jesteś w głównym szpitalu tutaj w Tokyo. Podczas jazdy prawdopodobnie inny pojazd uderzył w Twój, ale niestety uciekł z miejsca zdarzenia. Policja zajmuje się tą sprawą. - powiedziałem pewnie ścierając delikatnie prawą dłonią płynącą po jej policzku łzę. - Już dobrze. - gładziłem jej policzek próbując dać jej ukojenie. Nagle jasnooka poderwała się łapiąc się za głowę, gdzie pod grzywką krył się opatrunek i wychylając się w przeciwną do mnie stronę znienacka zwymiotowała głośno kaszląc. Mocno zaniepokojony nacisnąłem czerwony przycisk znajdujący się bardzo blisko łóżka, który miał natychmiast wezwać do pokoju Hinaty lekarza, który dokładnie ją zbada. Nie minęła nawet minuta, a lekarz zjawił się u drzwi wraz z pielęgniarką grzecznie prosząc mnie bym na chwilę opuścił salę. Bez żadnego zbędnego gadania wykonałem polecenie i czekałem aż ponownie zawoła mnie do środka siedząc na pobliskiej ławce.
 - Pan Harvey? - zwróciła się do mnie pielęgniarka, która wcześniej przyszła z lekarzem wychodząc z sali.
 - Tak?
 - Może Pan już wejść do środka, lekarz ma Panu coś do powiedzenia.
 - Rozumiem. - wstałem wracając do środka sali. - Doktorze co z nią? - zapytałem patrząc na granatowowłosą.
 - Cóż normalnie nikomu z po za rodziny nie powinnyśmy udzielać informacji o zdrowiu pacjenta, ale jako, że uratowałeś Jej życie i wyraziła na to zgodę nie mam powodu by Ci nic nie mówić. - uśmiechnął się kontynuując. - Na szczęście nic poważnego się Jej nie stało. Przeżyła lekkie wstrząśnienie mózgu przez co może mieć przez najbliższy czas ostre zawroty głowy i od czasu do czasu będzie wymiotować. Myślę, że na spokojnie damy sobie radę nad tym zapanować. Najważniejsze jest teraz to, by sobie porządnie wypoczęła i się zbytnio nie forsowała.
 - Rozumiem, bardzo Panu dziękuję. - powiedziałem lekko się kłaniając, gdy ten opuścił sale. - Lepiej? - zapytałem patrząc ponownie na dziewczynę.
 - Bywało lepiej. - uśmiechnęła się. Najwyraźniej diagnoza lekarza podniosła ją na duchu. To dobrze. Przynajmniej wiemy, że to nic poważnego. - Dziękuję... Gdyby nie Ty mogłoby być ze mną naprawdę źle. - westchnęła przecierając dłonią po opatrunku.
 - Boli?
 - Nie tak bardzo, jak się wydaję.
 - Wiesz... Naprawdę się przeraziłem, gdy zobaczyłem Cie zakrwawioną w tym przeklętym samochodzie. - usiadłem na brzegu szpitalnego łóżka biorąc w swe dłonie jej zimną dłoń przykładając do swojego zarumienionego policzka.
 - Naruto? - wypowiedziała me imię pytająco czerwieniąc się.
 - Wybacz mi. Pozwól mi tak chwilkę zostać... - powiedziałem półszeptem przymykając lekko powieki po raz pierwszy rozkoszując się jej dotykiem. Jej dłoń była taka mała, zimna i przyjemna, kiedy swym dotykiem ochładzała mój policzek.
 - Już już... - wyszeptała gładząc drugą moje blond włosy. - zaskoczony otworzyłem lekko powieki, a moje serce niesamowicie przyspieszyło, gdy spostrzegłem jej niesamowicie bijący ciepłem i życzliwością szczery uśmiech. Lekko podniosłem się z miejsca zbliżając swoją twarz do Hinaty patrząc głęboko w oczy. Jej twarz pokryta wyróżniającym się rumieńcem mnie onieśmielała, a jednak nie mogłem się powstrzymać. Szybkie bicie naszych serc i głębokie spojrzenie uświadomiło nas, że nasze uczucia nie są złudne. Przymykając oczy połączyliśmy nasze usta w delikatnym pocałunku zatracając się w tej pięknej jak sen chwili. Czułem jej gorący oddech i głośne bicie jej serca, które wprowadzało mnie w trans, którego za żadną cenę nie chciałem przerwać. Niestety nic nie trwa wiecznie i każda piękna chwila musi się skończyć. Tak było i tym razem. Ku naszemu zaskoczeniu drzwi od sali zostały otwarte, a za nimi pojawiły się dwie osoby, które wpatrywały się w nas otępiałym wzrokiem. Jak poparzeni oderwaliśmy się od siebie patrząc z wielkim zażenowaniem na przybyłych gości.
 - Sakurcia, Sasuke...? My... no... tego... - drapałem się po głowie nie mogąc się wysłowić.
 -  Nie nie, nie przerywajcie sobie. My tylko przechodziliśmy, nie Sasuke? - zapytała retorycznie idiotycznie się uśmiechając, gdy ciemnowłosy nadal stał zaskoczony nas ilustrując. - To my będziemy lecieć, pa! - prawie wykrzyknęła łapiąc szybko dłoń bruneta przy tym w pospiechu ciągnąc go na zewnątrz szpitala.  

Sasuke


Szedłem z Sakurą, której twarz przybrała lekko rumiany odcień w stronę wyjścia ze szpitala. Po balu ostawiając ją do domu obiecałem, że pojedziemy rano przed szkołą do szpitala, by sprawdzić co z Hinatą. Jednak chyba żadne z nas nie spodziewało się zastać tych dwoje w takiej sytuacji. Tym bardziej, że nie przypominam sobie, by blondyn kiedykolwiek przejawiał miłosne zainteresowanie jasnooką. Najwyraźniej Sakura też nic nie wiedziała na ten temat skoro wyglądała na tak zaskoczoną.
 - Co to miało być? - usłyszałem jej pełne zdziwienia pytanie, gdy po wyjściu ze szpitala puściła moją dłoń. - Kiedy ich wspólne relacje się zmieniły?
 - Cóż... Najwyraźniej coś pominęliśmy. - stwierdziłem kierując się do pojazdu, który po odwiedzinach w szpitalu ma zawieść nas do szkoły. - Idziesz? - zapytałem na co różowo-włosa przyśpieszając kroku dołączyła do mnie idąc tuz obok. 
 - Nie dziwi Cie to? - spojrzała na mnie pytająco wyprzedzając mnie po chwili z uśmiechem obracając się dookoła swojej osi. 
 - Nie interesuje się tym, więc nie bardzo, ale co Ciebie w tym tak cieszy? - zapytałem nie rozumiejąc jej radości na co ta znienacka zatrzymała się odwracając w moją stronę. 


 - Po prostu Cieszę się, że być może w końcu będą są ze sobą. - uśmiechnęła się, gdy nagle zerwał się silniejszy wiatr bawiąc się jej kaskadą jasnoróżowych włosów i zwiewnym, szkolnym mundurkiem ukazując lekko część płaskiego brzucha. Otoczona drzewami sakury znajdujących się przy szpitalu i padającym na jej jasną skórę słońcem wydawała mi się być najpiękniejszą kobietą na świecie. Jej oczy chwilowo zahipnotyzowały moje swoją bujną zielenią, a malinowe usta wzbudzały we mnie pożądanie, które ledwością mogłem powstrzymać przed wybuchem. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedykolwiek zacznę myśleć o niej poważnie w tych kategoriach. Najprawdopodobniej to wina tego świata. Moja bezradność w tym świecie zrodziła we mnie słabość w momencie, gdy nasze drogi ponownie się skrzyżowały. Jeśli czegoś z tym nie zrobię stanę się marionetką tego snu, a na to nie mogę pozwolić. - Sasuke wszystko w porządku? - spojrzałem na nią słysząc jej głos na który w odpowiedzi kiwnąłem twierdząco głową. - No to chodźmy, jeszcze chwile postoimy i spóźnimy się do szkoły. - patrząc na zegarek założony na mojej prawej ręce uświadomiłem sobie, że rzeczywiście miała rację. Nie przedłużając dłużej naszej dyskusji pośpieszyliśmy do samochodu, który zawiózł nas do szkoły. W ten oto i sposób ucząc się zakończyłem kolejny nudny szkolny dzień wracając do domu próbując wyrzucić z myśli zielonooką pomagając siostrze przy sprawach biznesowych. 

Sakura


Przekraczając po powrocie ze szkoły próg domu usłyszałam donośny głos mojego brata, który najwyraźniej wrócił przede mną do domu po nocnej zmianie:
 - Sakura przyjdź natychmiast do kuchni! Musimy o pewnej rzeczy porozmawiać! 
 - Dobrze! - odpowiedziałam głośno przy tym zdejmując buty i układając je z boku na szafce po czym pognałam do kuchni, gdzie przy gazówce stał Night smażąc ryż z warzywami na patelni. 
 - Dobrze, że przyszłaś, bo to naprawdę ważne. - powiedział z powagą wymalowaną na twarzy, co u niego jest rzadkością. 
 - Coś się stało? - zapytałam niepewnie siadając na krześle znajdującym się przy niewielkim stole, przy oknie z widokiem na nasz niewielki ogród. 
 - Gdzie byłaś w nocy? 
 - Na balu w domu Sasuke. Wiem, że nie zapytałam Cie o zgodę, ale byłeś tak przejęty tym wezwaniem do szpitala, że nawet nie zdążyłam Ci o tym powiedzieć. Prawdę mówiąc nawet sama do końca nie zdawałam sobie sprawy, że jednak tam pójdę. - powiedziałam na spokojnie wiedząc, że szatyn mi nie przerwie, ponieważ obawia się, że ponownie ucieknę z domu do Naruto. - Skąd się dowiedziałeś, że mnie nie było? - zapytałam będąc niemal pewna jego odpowiedzi. 
 - Dzisiaj rano, kiedy kończyłem dyżur zadzwoniła moja matka mówiąc mi o tym, że widziała Cie na przyjęciu w domu Mikage i to na dodatek jako partnerkę Sasuke. Była bardzo zaskoczona tym, że to właśnie Ciebie wziął za towarzyszkę, ponieważ jest to bardzo wysoko usytuowany młodzieniec, o którego panny z bogatych rodów są gotowe zrobić wszystko, by tylko go mieć. - westchnął nakładając między czasie obiad do stołu przy którym kontynuowaliśmy naszą rozmowę.
 - I? To taki wielki problem, że z nim poszłam? 
 - Słuchaj... - usiadł naprzeciw mnie patrząc mi prosto w oczy. - Nie powinnaś zbliżać się do żadnego z członków rodzinny Mikage. Zwłaszcza do tych stojących u szczytu. Nie chcę by stała Ci się krzywda, dlatego zakazuję Ci spotykania się z Sasuke. 
 - Słucham? - zapytałam nie dowierzając w to co właśnie usłyszałam z ust brata. 
 - Powiedziałem, że zakazuję Ci się spotykać z Sasuke. - powtórzył z spokojem, kiedy we mnie aż wrzało ze złości. 
 - Myślałam, że ostatnim razem sobie już to wyjaśniliśmy. - powiedziałam ostro patrząc z żalem oczach na Night'a, który nic sobie z tego nie robił. - Ani Ja, ani moi prawdziwi przyjaciele wliczając w to Sasuke nie pochodzimy z tego świata. Nie mam najmniejszego zamiaru spełnić Twojej prośby, więc daruj sobie tą przemowę o moim bezpieczeństwie. Sama potrafię o nie zadbać. - wstałam z miejsca biorąc do ręki mój obiad kierując się do swojego pokoju. 
 - Sakura czekaj! - wykrzyczał wstając za mną z miejsca. - Powiedziałem czekaj! - krzyknął ponownie łapiąc mnie za ramię przy tym odwracając do siebie tak, że naczynie na którym miałam nałożony gorący obiad wysmyknęło mi się z ręki rozbijając się na podłodze przy tym raniąc obficie odpryśniętym szkłem moją nogę. Teraz byłam naprawdę zła. Nie dość, że na mnie krzyczy i żąda bym odsunęła się od Sasuke, to jeszcze ma czelność mnie zatrzymywać. Bez najmniejszego pisku i wzruszenia z lodem w oczach spojrzałam na nogę z której powolnym ciurkiem wypływała krew. Nastała kompletna cisza. Mój brat patrzył z wyrzutami sumienia na moją nogę nie wiedząc co teraz ma powiedzieć. Zresztą nawet jeśli chciałby coś powiedzieć to i tak mnie to nie obchodzi. Myślałam odwracając się tyłem do brata mówiąc na odchodne:
 - Tylko Tsunade-sama może wydawać mi rozkazy... 
Night nic więcej nie odpowiedział. Ruszyłam powolnym krokiem zostawiając go samego w kierunku pokoju, gdzie mogłam na spokojnie pomyśleć i opatrzyć swoją ranę. Gdy dotarłam do celu usiadłam na łóżku wyjmując wcześniej apteczkę z szafki nocnej z zamiarem użycia jej asortymentu. Na sam widok wody utlenionej przeszły mnie niemiłe dreszcze, ale dobrze wiedziałam, że musiałam jej użyć, by uniknąć ewentualnego zakażenia. Po za tym musiałam usunąć delikatnie szkło tkwiące w środku rany, a to nie będzie łatwa sprawa. Westchnęłam głośno biorąc się do pracy. Bolało niemiłosiernie, ale dałam radę. Po półgodzinie było po wszystkim, a moja noga została odkażona i zabandażowana po usunięciu wcześniej szkła. Kiedy następnego dnia poszłam do szkoły wielu ludzi pytało mi się co się stało, ale zwinnie unikałam powiedzenia prawdy używając najprostszego kłamstwa. O dziwo nawet Sasuke połknął ten haczyk i nie zadawał zbędnych pytań dając mi spokój. 

Minęły prawie trzy tygodnie, a relacje między mną a moim bratem wcale się nie polepszyły. W zasadzie można nawet powiedzieć, że się jeszcze bardziej spieprzyły. Dlaczego? Nie trudno się domyśleć. Tak bardzo nie chciał bym przyjaźniła się z Sasuke, że nawet zagroził wysłaniem mnie do szpitala psychiatrycznego, gdzie będę pod jego stałą kontrolą. To wcale nie było śmieszne, ponieważ wiem, że jeśli naprawdę chciałby to zrobić, to wcale nie miałby z tym problemu. W tym świecie żądzą inne zasady zwłaszcza jeśli jest się człowiekiem postawionym w mojej sytuacji, dlatego chcąc, czy nie chcąc przystałam na jego warunek ku jego uciesze. Z Sasuke widuje się tylko w szkole od czasu do czasu zamieniając z nim parę słów. Resztę wolnego czasu na przerwach spędzam w towarzystwie Naruto i Hinaty, która 5 dni po trafieniu do szpitala wróciła do szkoły. Sasuke nie jest głupcem i zauważył, że coś jest nie tak. Wielokrotnie próbował ze mną dłużej porozmawiać lub mnie zatrzymać, ale za każdym razem znajdywałam błahą wymówkę, by tylko wyrwać się z jego towarzystwa mimo że tak naprawdę tego nie chciałam. Jeśli chodzi o Naruto i Hinate od czasu kiedy widziałam ich całujących się w szpitalu nic się nie zmieniło tj. zachowują się jak gdyby nigdy nic się nie stało, jakby ten pocałunek w ogóle nigdy nie istniał. Nie rozumiem ich. Po ich twarzach i tych ich pełnych tęsknoty spojrzeniach widać, że się kochają, a cały czas się powstrzymują. Czy to niedziwne? I tak najdziwniejsze jest to, jak sztywnieje atmosfera, gdy do naszej grupy dołącza Sasuke. Parę razy widziałam, jak o czymś rozmawiał z Hinatą, ale żadne z nich nie zdradziło nigdy szczegółów swojej rozmowy. W zasadzie nie dziwię się. Obydwoje są szychami w tym świecie, więc pewno rozmawiają o transakcjach w swoich przedsiębiorstwach i nie chcą mi ani Naruto zaprzątać głowy tymi sprawami, a przynajmniej tak mi się wydaje. Powoli ciepłe dni się kończą i coraz zimniejszy wiatr przylatuje w nasze strony. Może nie jest jakoś super zimno, ale na pewno jest znacznie chłodniej niż było. Trzeba przyznać, że czas płynie jak szalony, a wraz z jego falą nadchodzi długo oczekiwany przez uczniów liceum "Senka" festiwal kulturowy organizowany co rok o tej porze roku. Te wydarzenie jest naprawdę fajne, a co za tym idzie podobnie jak inni uczniowie nie mogę się już go doczekać. 


CDN... 


W następnym rozdziale:


Festiwal Liceum - "Nasza sztuka"        

   




  

3 komentarze:

  1. Notka jak zawsze epicka :D Życzę weny i następnych tak dobrych notek. Pozdrawiam Monster

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce nextaaaaaa~ Pisanie tak dobrych rozdziałów zabiera ci aż tak dużo czasu? Ehhhh~ Już za długo czekam... Na ten czekałam dłużej, ale ciiiicho!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybaczcie, że tak długo, ale w tym miesiącu miałam maturę, a w połowie czerwca mam egzamin zawodowy, więc proszę o wyrozumiałość. Rozdział pojawi się jednak w środę, jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam Nibea.

    OdpowiedzUsuń