piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział XIII


Sasuke


Powolnym krokiem po zajęciach opuszczałem budynek szkoły. Parę metrów przede mną widziałem wychodzącą Hinate w towarzystwie Naruto, trzymali się za ręce. "Czyli jednak są razem" pomyślałem idąc dalej. Miałem nadzieje, że spotkam gdzieś po drodze Sakure, ale jak tylko zajęcia się skończyły opuściła klasę tak szybko, jak tylko się dało. Może powinienem pójść do jej domu żeby dowiedzieć się o co jej chodzi? Tak to chyba dobry pomysł. Pomyślałem łapiąc taksówkę.
Jadąc w stronę jej domu miałem wrażenie, że ktoś mnie śledzi, ale jak tylko odwróciłem się, by to potwierdzić nikogo nie zauważałem. "Zdaje mi się?" Przeszło mi przez myśl, więc próbowałem zignorować to uczucie. Kiedy w końcu zajechałem pod jej dom nikogo w nim nie było. Myślałem o tym żeby poczekać, ale nie miałem zielonego pojęcia, kiedy Ona wróci, więc postanowiłem sobie dziś odpuścić i ponownie wezwałem taksówkę tym razem po to, by odwiozła mnie do domu, co też zrobiła. 

Nora 
(szpieg Sayu - "siostry" Sasuke)

Obserwowałam bacznie dom do którego nieświadomie zaprowadził mnie wcześniej Sasuke. Kiedy tylko odjechał zrezygnowany w stronę rezydencji zza gęstych krzaków, zza rogu wyłoniła się różowo-włosa dziewczyna z którą wcześniej był na przyjęciu. Wyglądała jakby kamień spadł jej z serca. Czyżby czuła ulgę po tym, jak Sasuke odjechał? Szybko rozejrzała się dokoła i czym prędzej, jak spłoszone zwierze wparowała do dość sporego budynku. Zobaczmy... przez ostatnie dwa tygodnie nic mi się nie udało dowiedzieć o tej dziewczynie z wyjątkiem tego, że została zaadoptowana tak jak Sasuke. Żadnych danych o wcześniejszych rodzicach, ani o wcześniejszym miejscu zamieszkania, zupełnie jakby wszystkie poszlaki szlag trafił. "To się nie spodoba naszej królowej..." Stwierdziłam. Ta dwójka musi mieć na 100% coś ze sobą wspólnego. 
Siedziałam w ukryciu na swoim motorze, kiedy pod dom dziewczyny podjechała czarna toyota. Chwilę później wysiadł z niej mężczyzna, na którego widok zamarłam.
 - Night...? - powiedziałam półszeptem zakrywając sobie dłonią usta. Zrobiło mi się słabo, a dłonie same z siebie zaczęły się trząść. Nieświadomie zsiadłam z motoru i podeszłam bliżej o parę kroków. Nagle obraz się załamał, a moja postać zniknęła gdzieś w ciemności.

Sakura

Siedziałam w salonie oglądając telewizję, kiedy nagle usłyszałam głośne wołanie mojego brata dochodzące z zewnątrz. To nie było zwykłe wołanie, jakie słyszę zazwyczaj jak czegoś ode mnie chce lub, gdy jest zły. Tu zdecydowanie chodziło o coś innego. Jak poparzona zerwałam się z kanapy wybiegając w kapciach na zewnątrz. Chwilę później dostrzegłam mojego brata obok nieprzytomnej dziewczyny, leżącej na chodniku na przeciw naszego domu. 
 - Pomóż mi. - powiedział mój brat. Szybko podbiegłam bliżej pomagając mu przenieść kobietę do środka. Chwile później już leżała w pokoju gościnnym na pierwszym piętrze, a ja miałam okazję się jej bliżej przyjrzeć. Gdy tylko to zrobiłam przeszły mnie niemiłe dreszcze, a oczy zaszły mgłą. 
 - Sakura dobrze się czujesz? - zapytał na co machnęłam tylko twierdząco głową. - Strasznie pobladłaś. - zauważył. 
 - To nic takiego. Co z nią? - zapytałam. Nie mogę mu przecież powiedzieć, że widziałam ją w domu u Sasuke, bo zaraz urządzi mi kolejną awanturę, ale z drugiej strony zastanawiam się co ona tu robi?
 - Zasłabła. Nic jej nie będzie, ale w razie czego powinniśmy podłączyć ją pod kroplówkę. - powiedział na chwilę znikając z pokoju. Nim się obejrzałam wrócił ze swoją tobą lekarską stojakiem, paczką z wenflonami i odpowiednią kroplówką. - Mogłabyś pożyczyć jej którąś ze swoich koszul nocnych i przebrać ją nim podłączę kroplówkę?
 - Już idę.
Parę minut później było po wszystkim. Przy pomocy brata udało mi się przebrać dziewczynę w koszulę, a on sam podłączył kroplówkę wcześniej dezynfekując miejsce nakłucia. Kiedy zabrałam jej ubrania chcąc je uprać będąc na czwartym piętrze usłyszałam głośny brzdęk upadającego na ziemie przedmiotu. Zdziwiona spojrzałam na podłogę, a to co zobaczyłam zaparło mi dech w piersi. To pierwszy raz, jak widzę prawdziwy pistolet. Teraz naprawdę zaczęłam się bać, że jej wizyta w tych okolicach nie była przypadkowa. Szybkim ruchem podniosłam pistolet i wzięłam ze sobą do pralni, gdzie nim wrzuciłam jej ciuchy do pralki dokładnie je przeszukałam. "Dziwne" pomyślałam. Żadnych dokumentów, czy innych rzeczy. Jedyne co znalazłam to kluczyki prawdopodobnie pasujące do jej jakiegoś pojazdu. Gdy tylko wstawiłam pranie zabrałam broń i kluczyki do swojego pokoju kładąc obie te rzeczy do kartoniku pod łóżko. Po chwili siadłam na łóżko przyciągając kolana rękoma do siebie. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć, a tym bardziej jak mam się zachować kiedy ta kobieta się obudzi.
 - Sakura wchodzę. - poinformował mnie Night otwierając drzwi. - Słuchaj wiem, że ostatnio się między nami nie układa, ale musisz zrozumieć, że robię to wszystko dla twojego dobra...
 - Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, by to powiedzieć to możesz już wyjść. - powiedziałam oschle wiedząc do czego zmierza.
 - W zasadzie to jest jeszcze coś... Przed chwilą zadzwonił do mnie kolega z bloku neurologicznego i poprosił mnie czy bym mógł wziąć dodatkowo jego zmianę, ponieważ jego żona jest w zaawansowanej ciąży i nie czuje się najlepiej. Zgodziłem się, więc zaraz wracam do szpitala.
 - Ostatnio często zdarza Ci się nagła zmiana w szpitalu... - zauważyłam biorąc pod uwagę ostatnie dni.
 - Takie życie. W takim razie wychodzę. Wrócę rano. Gdyby ta dziewczyna się nie obudziła do rana zostań w domu, by nie została sama. Być może będzie potrzebować twojej pomocy. - powiedział po czym wyszedł opuszczając mój pokój, a chwilę później dom.
"Pięknie" pomyślałam. Nic mnie tak nie uszczęśliwia, jak opiekowanie się kimś, kto może być mordercą. Zrezygnowana zeszłam na pierwsze piętro idąc do pokoju, gdzie leżała blondynka. Spała spokojnie w tej samej pozycji w jakiej położyliśmy ją wcześniej. Kiedy miałam wyjść z pokoju usłyszałam jej cichy jęk, który zwrócił moją uwagę. Na powrót podeszłam do łózka siadając przy niej na posłaniu przy tym zapalając nocną lampkę stojącą obok.
 - Night... - wyjęczała cicho, ale zrozumiale głosem pełnym smutku. Kiedy spojrzałam na jej twarz dostrzegłam płynąca po jej policzku łzę. Oczy wciąż miała zamknięte, a mimo to płacze... Nie rozumiem... Kim ona jest? Dlaczego przez sen wymawia imię mojego brata i to takim głosem? Skoro to Night'a znajoma to dlaczego mi o tym nie powiedział? Czy On coś przede mną ukrywa? Zastanawiałam się, kiedy przyszedł mi do głowy nierozważny pomysł. Po cichu udałam się do jego pokoju zapalając w nim światło. Może tu uda mi się coś znaleźć. Lekko podenerwowana tym, że robię coś czego nie powinnam przeszukiwałam Night'a rzeczy poczynając od szafy z ciuchami, aż po śmieci w koszu. Po dłuższym czasie zerknęłam pod łóżko, ale i tam nic nie było z wyjątkiem paru gazet z gołymi paniami. Ostatnim bastionem było jego biurko. W zasadzie zastanawiałam się dlaczego od niego nie zaczęłam swoich poszukiwań. Powoli otworzyłam szufladę, gdzie znajdowały się tylko książki medyczne, zupełnie nieprzydatne dla mnie zapiski pacjentów i kontakty do jego kolegów z pracy. Pośród jego prywatnych dokumentów umieszczonych w teczkach w szafkach też nic nie znalazłam. Na jednej z wyższych półek, gdzie były różnego rodzaju książki przypadkowo zauważyłam, że 5 z nich jest bardziej wysuniętych do przodu niż pozostałe. Szybkim ruchem ściągnęłam owe książki dostrzegając za nimi niewielki album ze zdjęciami, więc postanowiłam go przejrzeć. Na zdjęciach, które przeglądałam widniały postacie jego rodziców i jego w towarzystwie z wyższych sfer. Przeglądając dalej album niemalże zamarłam, kiedy za jednego zdjęcia wyciągnęłam cztery ukryte fotografie na których Night na dwóch pierwszych zdjęciach obściskiwał się z Mikage Sayu. Na trzecim stał tylko z owiniętym ręcznikiem wokół bioder, a na jego ciele były widoczne blizny jakby od pocisków. Zaś na czwartym był w towarzystwie nieznanej mi blond-włosej dziewczynki.






Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z lekkim przerażeniem odłożyłam album na miejsce sprzątając po sobie jakiekolwiek ślady naruszenia prywatności. Z natłokiem myśli udałam się do łazienki biorąc długą kąpiel. Gdy tylko ubrałam się w koszule nocną dostrzegłam późną godzinę wskazaną na zegarze i udałam się do łóżka. Nim zasnęłam z pod poduszki wyjęłam swoją opaskę z rodzinnej wioski przyglądając jej się. Patrząc na nią wracałam wspomnieniami do Konohy, do mojego domu, gdzie czekali rodzice i do moich przyjaciół. Wędrując po wspomnieniach nawet nie zauważyłam tego kiedy zasnęłam.

Nora 
(szpieg Sayu - "siostry" Sasuke)


Powoli wyrywając się z objęć snu otworzyłam swoje oczy nerwowo rozglądając się. W nieznanym mi pokoju panowała ciemność, jedynie nocna lampka oświetlała zarysy pomieszczenia. Kiedy na mojej dłoni spostrzegłam wenflon, a chwilę później na stojaku będącym obok łóżka kroplówkę zerwałam się natychmiast wyrywając go z ręki. Kiedy wstałam nie czułam się odurzona ani nic w tym stylu, tylko trochę dezorientowana. Powoli podeszłam do okna odsłaniając lekko zasłonę, by dojrzeć krajobraz zewnętrzny. Kiedy zobaczyłam ulicę wspomnienia do mnie powróciły piorunem. "Czyli zasłabłam?" Drwiłam z siebie w myślach przy tym przyglądając się zielonkawej koszuli nocnej, którą miałam na sobie. Jeszcze tylko tego brakuje, by Sayu zobaczyła mnie w takim stanie. "Muszę stąd jak najszybciej wyjść" przeszło mi przez myśl, więc w szybkim tempie rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając swoich ubrań lecz ich nie znalazłam. "Zabrali je co? Ja to mam szczęście." Powoli otworzyłam drzwi od pokoju wystawiając głowę na zewnątrz, na domowy korytarz, gdzie paliły się niewielkie lampki oświetlające drogę i schody prowadzące w dół i w górę. Widząc, że nikogo nie ma wyszłam dalej się rozglądając ostrożnie po innych pomieszczeniach. Serce bije mi jak oszalałe i to tylko dlatego, że boję się spotkania z Nim. Gdyby nie fakt, że miałam przy sobie broń i kluczyki od ścigacza mogłabym sobie odpuścić moje ubrania, a tak muszę się szwendać po tym domu i uważać, by nikt mnie nie nakrył. Przeszukałam już parter i dwa piętra, ale nie znalazłam moich rzeczy. Będąc w kuchni zabrałam ze sobą nóż tak na wszelki wypadek gdyby coś poszło nie tak. Wygląda na to, że Night mieszka tu tylko z tą różowo-włosom dziewczyną. Trochę mnie to dziwi, to dość spory dom, jak na dwie osoby. Poszłam na trzecie piętro, gdzie były tylko trzy pomieszczenia - dwie sypialnie gościnne i jedna sypialnia do której, gdy tylko weszłam dostrzegłam śpiącą mieszkankę tego domu. Spała spokojnie jak dziecko. Kiedy podeszłam bliżej zobaczyłam, że w swojej dłoni trzyma pewną rzecz. Nie powiem, bo ciekawość wygrała i bez zastanowienia sięgnęłam po owy przedmiot już po chwili trzymając go w dłoni. Nie spodziewałam się tak dziwnej opaski z przymocowanym paskiem z wyrytym, nieznanym mi znakiem. Nigdy nie widziałam takich opasek w sklepach, więc to pierwszy raz kiedy trzymam taką rzecz. "Powinnam to wziąć?" Zastanawiałam się spoglądając raz po raz to na dziewczynę, to na opaskę trzymaną w dłoni. To była chwila. Kiedy odwróciłam się w stronę drzwi poczułam lekki powiew wiatru zmierzający w moją stronę. To była moja intuicja. Szybkim zdecydowanym krokiem odskoczyłam w tył robiąc salto zapalając główne światło w pokoju. To była słusznie podjęta decyzja, choć tak jak myślałam to nie był koniec. Pierwszy raz widziałam tak szybką osobę. Nim się obejrzałam dziewczyna była już przy mnie zamachując się metalowym przedmiotem o nieznanych mi kształtach prosto w serce. Cudem udało mi się zablokować jej cios wcześniej zabranym nożem z kuchni. Obie stałyśmy tak blokując swoje bronie patrząc sobie prosto w oczy.
 - Kim jesteś i co robisz w moim pokoju? Od samego początku wiedziałam, że coś z Tobą nie tak! - wykrzyczała nasilając nacisk swojej broni na moją. Cholera muszę przyznać, że silna jest. To nie jest siła przeciętnej uczennicy.
 - Nie jesteś zwykłą uczennicą co?
 - A Ty zwykłą przechodnią, która zasłabła... - syknęła. - Po co tu przyszłaś!? Jaki jest twój cel!? - wykrzyczała jeszcze głośniej. Nie dobrze jeśli jej krzyki obudzą sąsiadów mieszkających na tej samej ulicy rodzinę Mikage mogą spotkać nieprzyjemności jeśli mnie tu nakryją. Używając całej siły w sobie z trudem odepchnęłam ją kawałek dalej szybko wybiegając z pokoju. Mówi się trudno muszę olać swoje rzeczy i uciekać. Piorunem znalazłam się na parterze wybiegając z wnętrza domu. Dziwne odwróciłam się w stronę drzwi nikogo nie dostrzegając. "Nie goni mnie?" Zdziwiłam się biegnąc dalej, kiedy usłyszałam głośny krzyk dochodzący z jej okna na trzecim piętrze.
 - Shaaaandaaaroooo!!! - to co teraz zobaczyłam przegięło wszelkie jak dotąd mi znane pojęcia. Dziewczyna z okna wybiła się parę metrów górę co fizycznie było niemożliwe, a po chwili szybko zmierzała na dół. Odbiegłam tyle ile mogłam by po chwili zobaczyć wielką chmarę kurzu unoszącego się znad jezdni. Jeszcze nic w życiu mnie tak nie przeraziło czym prędzej ukryłam się w krzakach obserwując to co się właśnie stało. Kiedy kurz opadł nie mogłam wyjść z podziwu. Jezdnia była cała w gruzach, a dziewczyna stała pośród nich cała i zdrowa rozglądając się jakby zdziwiona. To cud, że budynki nie poszły z dymem razem z tą częścią ulicy. Myśl, że gdybym tam została choć chwilę dłużej powodowała, że drżałam z przerażenia. Nie ważne co powie Sayu muszę w tej chwili zdać jej raport!

Sakura

Stałam pośród gruzów oglądając moje poranione dłonie. "Mogłam założyć rękawiczki" Pomyślałam, gdy nagle mnie olśniło co właśnie zrobiłam. Dobrze wiedziałam, że takie rzeczy nie są tu normalne dla zwykłych śmiertelników, więc dobrze wiedziałam co może mnie czekać jeżeli tutaj zostanę. Ostatni raz rozejrzałam się za blondynką i czym prędzej udałam się do domu. Tak jak myślałam... Nie minęło nawet 15 minut, a na miejscu pojawiła się policja i straż pożarna. "Nie mogę tu zostać" Stwierdziłam patrząc która godzina - było po trzeciej w nocy. Szybko powędrowałam do swojego pokoju biorąc w dłoń komórkę od razu wybierając dobrze znany mi numer.
 - ...piiip.... piiiip.... - dalej odbierz. Wkurzałam się. - ...piiiip... Halo Sakura? Coś się stało? - usłyszałam oczekiwany głos brata. - Czyżby ta dziewczyna się obudziła? - kiedy zadał to pytanie przeszły mnie niemiłe dreszcze i zaczynałam się bać. Jeśli tylko ktoś widział co zrobiłam mogą naprawdę mnie spotkać straszne rzeczy. Nie chcę zostać czyimś królikiem doświadczalnym. Nie chcę! Krzyczałam w myślach. - Halo Sakura jesteś? Halo?
 - Muszę na jakiś czas opuścić dom... - powiedziałam drżącym głosem co z pewnością nie uszło uwadze brata.
 - Co!? - wykrzyczał zaskoczony. - Co się stało!?
 - Nie mogę Ci teraz tego powiedzieć. Spotkamy się na Festiwalu Liceum "Senka" za tydzień, gdy sprawa przycichnie.
 - Moment jaka sprawa!? Co przycichnie!?
 - Muszę kończyć... Nie mam zbyt wiele czasu.
 - Sakura! Sakura czekaj! Sa...! - rozłączyłam się zaczynając pakować swoje niezbędne rzeczy zabierając przy okazji trochę moich oszczędności. Po 10 minutach byłam gotowa do wyjścia i tak w szybkim tempie opuściłam dom tylnym wyjściem, by uniknąć konfrontacji z policją i strażą pożarną. Postanowiłam udać się do niedrogiego hotelu w biedniejszej dzielnicy, gdzie zazwyczaj stacjonowała niższa klasa społeczna. Ubrana w byle jaki strój recepcjonistka bez podania dowodu osobistego wynajęła mi pokój bez żadnego "ale", gdy tylko zapłaciłam z góry na cały tydzień pieniądze. Idąc na pierwsze piętro hotelu patrząc na numer widniejący na kluczu kierowałam się do pokoju nr. 19. Kiedy dotarłam na miejsce pod drzwiami usłyszałam głośne chichoty. "Dziwne przecież nikogo nie powinno tu być" Stwierdziłam bez pukania otwierając drzwi trzymając walizkę i torbę w ręku. Stojąc w futrynie drzwi omal nie padłam widząc pewnego szatyna i dziewczynę o tym kolorze włosów ostro obściskujących się w samej bieliźnie. Z wrażenia aż walizka mi upadła na ziemię, a w rękach pozostała niewielka czarna torba.

     


Kiedy mnie zobaczyli wydawali się tym nie przejmować, a kobieta zapytała:
 - Hej mała chcesz się przyłączyć? - na to chłopak jeszcze bardziej się uśmiechnął bardziej mi się przyglądając.
 - To... To chyba mój pokój. - odpowiedziałam strasznie zawstydzona tą całą sytuacją.
 - Naprawdę? - zapytał rozbawiony chłopak podchodząc bardzo blisko mnie wyrywając mi klucz z dłoni. - Panienko chyba nie często tu bywasz. Stali bywalcy wiedzą, że ten klucz jest trochę wytarty i że tak naprawdę na kluczu widnieje nr. 18, nie 19. Twój pokój jest obok. - rzucił mi go siadając na niewielkiej, już trochę zniszczonej wersalce.
 - Kiba nie bądź taki złośliwy. Każdy nowy mógłby się pomylić. - wtrąciła dziewczyna, a ja jak zauroczona zaczęłam przypatrywać się bliżej półnagiemu mężczyźnie rozpoznając w nim mojego przyjaciela z wioski.
 - Czegoś jeszcze potrzebujesz zagubiona owieczko? - zapytał mnie najwyraźniej chcąc się mnie pozbyć.
 - Gdzie jest Akamaru? - zapytałam nigdzie go nie widząc. To pytanie bacznie przykuło uwagę szatyna i momentalnie spoważniał.
 - Kiba? - spojrzała na niego zakłopotana dziewczyna widząc jego nagłą zmianę.
 - Sakura? - zapytał z wielkim zdziwieniem w głosie podchodząc ponownie bliżej. - A niech mnie diabli o naprawdę Ty. Przez ten strój i uczesanie w ogóle Cie nie poznałem. Shikamaru mówił, że poznał niedawno położenie pozostałych prócz Ciebie, a tu proszę. stoisz tu przede mną.


 - Shikamaru? - zapytałam zdziwiona. 
 - Nom. Większość z nas jest w naszej jakby to ująć "bazie". Jutro mamy spotkać się w niej o 11:30. Powinnaś przyjść Shikamaru i inni na pewno się ucieszą. 
 - Przepraszam, nie mogę jutro przyjść o tej godzinie. Prawdę mówiąc wpadłam w pewne tarapaty i jak się nie pokażę jutro w szkole ludzie mogą coś zwęszyć. 
 - Brzmi poważenie. Choć bardziej rozwala mnie fakt, że chodzisz do szkoły. Mi się tak nie poszczęściło w tym świecie. - uśmiechnął się z żalem tak, że mnie aż zakuło w sercu. - No nic podaj mi swój numer telefonu wyśle Ci adres bazy.
 - Dzięki. Słuchaj pogadamy jak pozałatwiam swoje sprawy, a teraz wybacz. - powiedziałam już po chwili znikając w swoim pokoju. 

Sasuke

Siedziałem na ławce przed szkołą razem z Naruto rozmawiając o wszystkim i o niczym. Uznałem, że powinienem mu powiedzieć to co wiedziałem już jakiś czas temu i wyjawiłem mu prawdę o mnie i Hinacie, a raczej o tym czego życzą sobie nasi tutejsi rodzice. Naruto nie wyglądał na zaskoczonego najwyraźniej Hyuuga mu o wszystkim powiedziała i przyjął tą wiadomość z anielskim spokojem. 
 - Więc co zamierzasz? - zapytał mnie niebieskooki bacznie ilustrując. 
 - A co mam zrobić? Postaram się to obejść. Nie na rękę bycie mi z Hinatą. Bez obrazy, ale Ona nie jest w moim typie. Wolę bardziej kogoś takiego jak... 
 - Sakura? - zapytał z rozbawieniem. 
 - Nie twój interes. - warknąłem mając świadomość tego, że moja twarz spłonęła burakiem.
 - Oho o wilku mowa... - powiedział Naruto kierując swój wzrok w stronę bramy. Nagle jego mina spoważniała. - Sasuke coś jest nie tak. Spójrz na jej piąstki. - powiedział, a ja natychmiast zwróciłem uwagę na kroczącą w naszą stronę różowo-włosom. Rzeczywiście coś musi być na rzeczy jej dłonie wokół piąstek są zabandażowane. 
 - Muszę Wam coś powiedzieć...   

     


CDN.

O lol prawdę mówiąc myślałam, że wstawiłam ten rozdział na początku sierpnia xD
No nic kolejny rozdział, który już kończę pisać 26-27.08.2015r.

PS: Znam już datę swojego ślubu yay!
:D


3 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny.
    Robi się coraz ciekawiej.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAaaaa... dlaczego w takim momencie to już świństwo. rozdział jak zawsze ciekawy. Ciekawy obród zdarzeń, ale ta notka jest stanowczo za krótka by mnie zadowolić. Chce jak najszybciej nowy rozdział.

    P.S. Zapraszam na mój blog jeśli ktoś lubi tematykę Fantazy pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie żeby coś ale ja tu bda nexta czekam! ;)

    OdpowiedzUsuń