wtorek, 21 października 2014

Rozdział VIII


Naruto

Siedziałem na lekcji po tym, jak Sakura wraz z Sasuke opuścili naszą klasę. Byłem trochę zmieszany po ujrzeniu tej dwójki razem i tym jak ją Sasuke potraktował, gdy inny chłopak do niej zagadał. Nie żebym zamierzał się w to wtrącać, bo w końcu to nie moja sprawa kto z kim chodzi i co robi. Słuchając nauczyciela już dawno nie czułem się tak znudzony po prostu czułem, że to nie jest mój dzień na naukę. Na dodatek dzisiejsza scena przed lekcjami ciągle pałęta mi się po głowie przez co cały czas spoglądałem w stronę Hinaty robiącej notatki z lekcji. To niesamowite, że dziewczyna na którą zwracałem kiedyś tak mało uwagi teraz jest w moim centrum zainteresowania. Zaśmiałem się w myślach nadal obserwując młodą spadkobierczynie rodziny Kanji, która teraz odgarniała kosmyki długich, granatowych włosów za ucho. Nie wiem dlaczego, ale widząc to lekko się zawstydziłem, a moje serce przyśpieszyło. To było dla mnie coś nowego. Nagle dziewczyna obróciła głowę w moja stronę, a nasze oczy się spotkały. Obydwoje lekko zszokowani, a zarazem zawstydzeni odwróciliśmy głowy w druga stronę, jakbyśmy chcieli wymazać fakt, że coś takiego miało miejsce. Teraz czułem się naprawdę mocno speszony. Nie wiem co we mnie wstąpiło, że tak się zachowuję. Przecież dopiero dzisiaj pierwszy raz się spotkaliśmy po takim czasie, a wcześniej takie coś w ogóle mi się nie zdarzało. O co tu chodzi? Zastanawiałem się próbując uspokoić swoje łomoczące serce. W końcu zadzwonił dzwonek kończący lekcje i mogłem spakować się, by już po chwili na spokojnie kierować się do domu. Wiedziałem, że prawdopodobnie przyjedzie po mnie samochód w końcu gdybym hasał tak spokojnie po mieście to w rezultacie dorwałaby mnie niezliczona ilość fanek zespołu, a na to raczej nie mogę sobie pozwolić. Mimowolnie spojrzałem na Hinate, która już spakowana zabierała swoją torbę kierując się do wyjścia. 
 - Hinata! - zawołałem bez namysłu na co dziewczyna odwróciła się pytająco w moją stronę. 
 - Coś się stało? - zapytała niepewnie, gdy podszedłem do niej bliżej. 
 - Przepraszam jakoś tak odruchowo Cie zawołałem. - przyznałem się na co dziewczyna się uśmiechnęła. 
 - Przejdziesz się ze mną? - wyskoczyła naglę z taką propozycją, że przez chwilę mnie zamurowało nie wiedząc co odpowiedzieć. Z jednej strony chciałbym się przejść, a z drugiej obawiam się ataku fanek i wściekłości mojego menażera, który dość często mi przypomina żebym się nigdzie sam nie szlajał. - Jeśli jesteś zajęty to w porządku. - dodała chcąc iść dalej, ale wtedy złapałem ją szybko za rękę odpowiadając:
 - Pójdę. - twarz dziewczyny w jednej chwili się zarumieniała i wtedy zdałem sobie sprawę co zrobiłem. Szybko puściłem jej rękę i już na spokojnie podążyłem za nią. 

Przez dłuższą chwilę spacerowaliśmy w ciszy. Zdążyliśmy opuścić tereny szkoły i przejść jedną całą ulicę. Ku mojemu zdziwieniu ludzie przechodzący obok wcale nie zwracali na nas uwagi, zupełnie jakbyśmy byli normalnymi ludźmi. W końcu mogłem na spokojnie odetchnąć świeżym powietrzem i bez stresu o wszystkim pomyśleć. Obecność Hinaty jakoś dawała mi poczucie spokoju. Czułem się przy niej swobodnie i mimo że teraz milczała byłem wdzięczy, że tu ze mną jest. 
 - Naruto czy ty cieszysz się, że tu jesteś? - usłyszałem pytanie z jej strony, kiedy dochodziliśmy do pewnego nieznanego mi parku. 
 - Zależy co masz na myśli... - odpowiedziałem spokojnie czekając na rozwinięcie owego tematu. 
 - No wiesz... chodzi mi o ten świat... - mówiła niepewnie, jakby bała się, że tym w jakiś sposób mnie urazi.
 - Szczerze? Sam do końca nie wiem. - uśmiechnąłem się w jej stronę na co ona lekko odwzajemniła ten gest. - Jakby nie patrzeć ten świat nie jest taki zły. Owszem dzieją się tu czasem straszne rzeczy o których wolałbym nie wiedzieć, ale nie dotyczą one mojej osoby, ani was, więc jest ok. Nie powiem, bo z początku było ciężko. Byłem zagubiony, kiedy tutaj trafiłem, na dodatek nie potrafiłem się porozumieć z tutejszymi ludźmi. Uważali mnie za wariata, ale to dlatego, że chcieli mi pomóc myśląc, że jestem chory. Jednak z czasem wszystko się jakoś w miarę ułożyło. Nim się obejrzałem byłem członkiem rodziny Harvey i stałem na scenie grając. Można by powiedzieć, że zacząłem na nowo żyć. Podejrzewam, że też przeżyłaś coś podobnego, aż w końcu zaczęłaś zatracać swoje własne "ja" zapominając o przeszłości, ale teraz jest już w porządku prawda? - zapytałem z uśmiechem na co dziewczyna przytaknęła głową wycierając łzy, które zaczęły spływać po jej policzkach. 
 - Przepraszam... - wyszlochała próbując się ogarnąć. - Kiedy sobie uświadamiam, że jednak to wszystko nie było kłamstwem... Jestem naprawdę szczęśliwa. 
 - Wiem, ponieważ mimo wszystko czuje to samo. 

Hinata

Słysząc jego pogodny głos pierwszy raz od bardzo długiego czasu czułam się naprawdę szczęśliwa. Łzy, które skapywały na ziemię nie były oznaką bólu lecz radości. Jego słowa jak za dawnych czasów podnosiły mnie na duchu dając poczucie bezpieczeństwa i szczęścia przy tym przyśpieszając bicie mojego serca. W tym świecie usłyszałam niegdyś takie słowa "Stara miłość nie rdzewieje". Teraz już wiem, jakie ich prawdziwe znaczenie. Może i pierwszy raz spotkaliśmy się w tym świcie, ale dam z siebie wszystko, by tylko zauważył moje skryte uczucia. 
 - Naruto. - wypowiedziałam jego imię z pewną delikatnością, kiedy z moich oczu przestały wypływać łzy. Wiedziałam, że taka okazja może się więcej nie powtórzyć, więc kiedy spojrzał w moją stronę szybkim decydowanym ruchem zbliżyłam się do twarzy blondyna delikatnie muskając jego usta. Z jego reakcji wynikało, że był bardzo zaskoczony, jednak nie odepchnął mnie od siebie, ani nie protestował. Pierwszy raz pocałowałam w usta druga osobę. Było to dla mnie jak sen na jawie. Powoli przymknęłam powieki rozkoszując się tą chwilą, aż w końcu oderwałam się speszona od niebieskookiego, który nadal był w szoku. - Muszę już iść. - powiedziałam patrząc na zegarek po czym zostawiłam blondyna w tyle wzywając przy ulicy taksówkę, która natychmiast podjechała zabierając mnie z owego miejsca. Siedząc w środku pojazdu dotknęłam dwoma palcami swoich ust. Moje serce natychmiast jeszcze bardziej przyśpieszyło, a twarz spłonęła rumieńcem. Byłam naprawdę szczęśliwa, że w końcu po tylu latach nieodwzajemnionej miłości odważyłam się na tak wielki krok. Z drugiej strony zastanawiałam się, jak ja mu jutro spojrzę w oczy? W końcu zrobiłam to bez jego zgody. Co będzie jeśli powie, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego? Te pytanie zaczęły latać po mojej głowie lekko przyćmiewając zdrowy rozum. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej czułam się podenerwowana, ale wiedziałam jedno... Nie mogę się teraz poddać. 

Naruto

Stałem niedaleko parku próbując ogarnąć co właśnie się stało. Byłem totalnie rozkojarzony, a moje oczy wciąż spoglądały w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała granatowowłosa dziewczyna. Serce biło mi jak szalone, jakby chciało opuścić klatkę piersiową, w której się znajduje. Przez chwilę stałem bez ruchu, gdy w mojej głowie przelatywały obrazy niedawnej sceny dalej analizowane przez mój mózg, który najwyraźniej chwilę temu się przegrzał. Dopiero po paru minutach dotarło do mnie co tak naprawdę się wydarzyło. Zszokowany dotknąłem swoich warg, które biły aż gorącem, a twarz przybrała lekki odcień różu. Szczerze nie wiedziałem co o tym myśleć, ani co teraz mam zrobić. Powoli udałem się w drogę powrotną, kiedy nagle usłyszałem głośne piski dziewczyn.
 - To Harvey-kun, zobaczcie jest w mundurku szkolnym!
 - Naprawdę? Szybko chodźmy do niego! 
 - Ja chcę autograf! - przekrzykiwały się zbliżając się w moją stronę, jak chmara os.
Po prostu nie wierzyłem własnym oczom. Skąd tu się wziął ten cały tabun dziewczyn? Pytałem sam siebie szukając drogi ucieczki przed piszczącymi dziewczynami. Jak to możliwe, że jak byłem z Hinatą nikt nie zwrócił na nas uwagi? Krzyczałem w myślach uciekając do parku, który był paręnaście metrów ode mnie. Kiedy jakimś cudem udało mi się skryć przed tymi "wygłodniałymi wilkami" szybko wyciągając telefon zadzwoniłem do swojego menadżera modląc się przy tym by nie był zajęty. W końcu po paru sygnałach usłyszałem jego wściekły głos:
 - Harvey-kun gdzie Ty jesteś!? Twój szofer czekał za tobą pod szkołą, ale się nie zjawiłeś!
 - Przepraszam. - odpowiedziałem szybko, by przejść do konkretu. - Później mnie opieprzysz, ale teraz mi pomóż. 
 - Co się stało? - zapytał już spokojniej.
 - Stos fanek chce mnie dorwać, a nie za bardzo mogę uciec. 
 - Gdzie jesteś?
 - W parku niedaleko szkoły. Proszę szybko zabierz mnie stąd. 
 - Nie ma mowy. - powiedział wrednie, jak nigdy. 
 - Co? - zapytałem nie wierząc w to co słyszę. 
 - Nie zrobię tego. Było pojechać z pod szkoły samochodem. Teraz sam rozwiąż sobie swój problem. Do zobaczenia. - rozłączył się zostawiając po sobie tylko głuchy sygnał. 
 - Co z Ciebie za menadżer!!! - wykrzyczałem spanikowany na cały głos zwracając na siebie uwagę dziewczyn, którym już po chwili udało się mnie złapać w swoją pułapkę bez wyjścia. 

Sakura

Po powrocie ze szkoły większość czasu spędziłam w domu przygotowując obiad dla Night'a, który był w pracy. Kiedy tylko wrócił, jak zwykle zjedliśmy razem obiad po czym we dwójkę posprzątaliśmy po posiłku zmywając naczynia. Zaraz po tym udałam się na trzecie piętro, gdzie znajdował się mój pokój. Z pewnego rodzaju depresją w oczach usiadłam na łóżku wyjmując z pod poduszki swoją opaskę Konohy, którą teraz trzymałam zaciśniętą w swoich dłoniach. Czasem jednak chciałabym wrócić do pełnej ciepłych, jak i bolesnych wspomnieć wioski, gdzie żyli moi prawdziwi rodzice, pełna rozwagi pani Tsunade i wszyscy inni przyjaciele. Rozmyślając nad swoimi pragnieniami poczułam, jak robi mi się słabo. moje ciało siedzące na łóżku mimowolnie upadło z hukiem na podłogę, a opaska nadal była trzymana kurczowo w dłoni, jakby od tego miało zależeć moje życie. 

Chwilę później ocknęłam się leżąc na łóżku okryta kołdrą ubrana w szpitalną piżamę. Z trudem powoli wstałam do pozycji siedzącej rozglądając się po pomieszczeniu, w którym spałam. Byłam mocno zdziwiona, kiedy oprócz mnie znajdowali się tu moi pozostali towarzysze, z którymi udałam się wtedy na misje, a nawet Sasuke wraz ze swoimi kompanami. O co tu chodzi? Pytałam sama siebie odpinając od siebie sprzęt medyczny, który monitorował moje funkcję życiowe. Ledwością wstałam z łózka stawiając z trudem kolejne kroki. Przyglądając się każdemu z osobna doszłam do wniosku, że każdy z nich jest od dłuższego czasu w śpiączce i to samo tyczyło się mnie. W końcu nie bez powodu wsadzili by nas wszystkich na tą ogromną salę. Patrząc z daleka przez okno zrozumiałam, że teraz jest noc, a więc większość ludzi śpi. Pomału otworzyłam drzwi sali kierując się wzdłuż korytarza. Bez wątpienia znałam to miejsce. Z każdym krokiem moje ciało robiło się coraz cięższe, ale nie poddawałam się i szłam dalej. W końcu udało mi się dojść do holu szpitala, gdzie zawsze powinna czuwać pielęgniarka dyżurująca, której jak na złość teraz nie było przez co byłam zmuszona iść dalej. Wychodząc z budynku szpitala mogłam nacieszyć się widokiem za którym tak bardzo w głębi serca tęskniłam. Konoha nocą może z tego miejsca nie wyglądała zbyt pięknie, ale teraz to się nie liczyło. Cieszyłam się, że chociaż ten jeden raz mogę zobaczyć moją kochaną wioskę pod tym pięknym gwiaździstym niebem. 
 - Sakura? - usłyszałam za sobą znajomy nostalgiczny głos.
 - Kakashi-sensei... - wypowiedziałam jego imię klękając z braku sił na ziemi. Czułam się naprawdę wyczerpana. Miałam wrażenie jakby organizm na siłę próbował mnie ponownie uśpić zatapiając w śpiączce.
 - Nie powinnaś wstawać z łóżka. Zaniosę Cie z powrotem i sprowadzę lekarzy. - podniósł mnie na ręce kierując się w drogę powrotną do szpitala. 
 - Nie... - zaprotestowałam słabo jakbym zaraz miała umrzeć. - Zabierz mnie do pani Tsunade. - rozkazałam nauczycielowi, który szanując moją prośbę zabrał mnie w mgnieniu oka tam, gdzie chciałam, prosto do V Hokage. Kiedy tylko pojawiliśmy się w jej biurze Hatake postawił mnie na podłodze, a sam poszedł po piątą, która prawdopodobnie spała. Nie minęły trzy minuty, a drzwi z hukiem się otworzyły wpuszczając do środka moją drugą mentorkę. 
 - Sakura - powiedziała stęskniona przytulając mnie mocno do siebie. Prawdopodobnie zdawała sobie sprawę, że bardzo trudno zachować mi świadomość. 
 - Pani Tsunade... Nie ma dużo czasu, więc wysłuchaj mnie. - zaczęłam szybko czując jak coraz bardziej opuszczają mnie siły. - Misja, na którą nas wysłałaś zakończyła się niepowodzeniem. Wszyscy, którzy brali w niej udział zostali uwięzieni w innym świecie bez możliwości korzystania chakry. Powiem inaczej... Chakra tam nie istnieje. - na te słowa Piąta rozszerzyła oczy ze zdziwienia nie wierząc w to co słyszy, ale ze spokojem dalej wsłuchiwała się w każde moje słowo. - Ludzie korzystając ze swojej wiedzy rozwijają społeczeństwo i leczą ludzi. To naprawdę niezwykłe miejsce...
 - Jak to możliwe, że drużyna Sasuke również się tam znalazła? - pytała brązowooka chcąc wyciągnąć najprzydatniejsze informacje, które być może pomogą jej rozwiązać nasz problem.
 - Zaatakowali nasz cel przez co sami zostali uwięzieni. - tłumaczyłam mrużąc coraz bardziej oczy przez rozmywający się przede mną obraz - Do tej pory udało mi się odnaleźć tylko Sasuke, Naruto i Hinate. Chodzimy razem do szkoły i chyba na nowo się zaprzyjaźniliśmy... - uśmiechnęłam się blado na tę myśl. Wiedziałam, że to jest mój limit. Czułam, jak tracę grunt pod nogami, aż wreszcie mimo głośnego wołania zapadła całkowita ciemność. 

Sasuke

W końcu dotarłem do domu Sakury. Szofer zaparkował niedaleko jej posiadłości auto, a ja szybko udałem się do drzwi dzwoniąc dzwonkiem. Jak to zwykle bywało otworzył mi jej brat, który najwyraźniej gdzieś się śpieszył.
 - O Mikage wejdź. - Wpuścił mnie szybko do środka kontynuując. - Sakura jest na trzecim piętrze u siebie w pokoju, pierwsze drzwi po prawej. Chciałbym Wam potowarzyszyć, ale niestety dostałem pilne wezwanie do szpitala na dodatkową zmianę, więc do jutra mnie nie będzie. - miał już wychodzić, gdy na odchodne dodał - Tylko nic jej nie zrób. - po tym znikł za drzwiami zostawiając mnie samego. Jakoś nie mogłem uwierzyć, że ten człowiek miał coś wspólnego z moją rodziną, ale zdjęcia mówiły same za siebie. Powolnym krokiem ruszyłem schodami na górę w kierunku pokoju różowo-włosej. Cisza jaka panowała w tym domu była zadziwiająca. Zastanawiałem się jakim cudem panuje tu taki porządek skoro rodzina Soushi'ch nie posiada żadnej służby, czyżby to wszystko sprzątała jedna dziewczyna i chłopak zamieszkujący to miejsce? Jeśli tak to jestem pod wrażeniem, ponieważ nie wyobrażałem sobie siebie sprzątającego tak duży dom. Kiedy dotarłem na trzecie piętro podszedłem pod wskazane drzwi, w które kilkakrotnie zapukałem.
 - Dziwne... - powiedziałem na głos widząc, że nikt nie otwiera. - Może poszła do innego pomieszczenia? - zastanawiałem się chcąc poszukać po innych pomieszczeniach. Jednak coś mnie tchnęło i nacisnąłem klamkę od jej pokoju otwierając lekko drzwi. To co zobaczyłem w środku zmusiło mnie do natychmiastowego działania. Szybkimi zdecydowanymi krokami przekroczyłem próg jej pokoju wpraszając się do środka. Widziałem, jak dziewczyna leży na podłodze twarzą do ziemi trzymając w dłoni swoją opaskę wioski liścia. Na pierwszy rzut oka wynikało, że zasłabła i upadła w tak niefortunny sposób, dlatego delikatnie obróciłem ją na plecy. Na szczęście oddychała i puls miała normalny. Jedynym niezadowalającym faktem było to, że na jej skroni widniała rana, z której wyciekała pomału krew. Prawą dłonią zacząłem klepać ją po policzku, by się zbudziła, ale to nic nie dawało. - Sakura! Sakura obudź się! - podniosłem głos nadal ją klepiąc po twarzy. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem prawdziwy strach. Zastanawiałem się co się stanie jeżeli Ona się nie wybudzi? Czy zostanę tutaj sam? Nie mogłem znieść tej myśli. Na samo wyobrażenie o takowej sytuacji przechodziły mnie niemiłe dreszcze. Strach we mnie coraz bardziej się wzmagał. Sam siebie nie poznawałem. Dlaczego tak się o nią boję? Sam nie wiedziałem... - Sakura! - wykrzyczałem jej imię najgłośniej jak potrafiłem. Kiedy już miałem stanąć na nogi, by zadzwonić po pogotowie ratunkowe usłyszałem brzdęk opaski, którą wcześniej trzymała w dłoni. Zaraz po tym powieki dziewczyny uniosły się ku górze pokazując soczystą zieleń jej tęczówek. Zamglonymi oczyma rozejrzała się po pomieszczeniu zatrzymując swój wzrok na mnie.
 - Sasuke...? - zapytała niepewnie zachrypniętym głosem podnosząc się do pozycji siedzącej. - Co mi się stało...? - dotknęła miejsca na głowie, gdzie znajdowała się rana.
 - Prawdopodobnie zasłabłaś. - odpowiedziałem spokojniej z ulgą na sercu przyglądając się rozkojarzonej Sakurze.
 - Gdzie Night?
 - Musiał wyjść do szpitala, miał pilne wezwanie.
 - Rozumiem... - wstała z podłogi chwiejąc się traciła równowagę. Szybkim ruchem złapałem ją w pasie przyciągając do siebie chroniąc jej drobne ciało przed ponownym upadkiem. Nie powinna tak nagle wstawać. Mogło to się dla niej bardzo źle skończyć. - Dziękuję. - powiedziała delikatnie zarumieniona. Teraz kiedy trzymałem ją tak blisko siebie nasze ciała się stykały. Słyszałem, jak mocno bije serce byłej kunoichi, a spokojny oddech troszeczkę przyśpieszył. Przez chwilę staliśmy tak w ciszy, kiedy różowo-włosa oddaliła się na bezpieczną odległość siadając na pobliskim łóżku. - Jak dostałeś się do środka? - zapytała już normalnie wyjmując z szafki nocnej stojącej obok łóżka apteczkę. To mnie nieco zdziwiło. Pierwszy raz spotkałem osobę, która przy łóżku trzyma zestaw do pierwszej pomocy. Widać mimo braku swoich leczniczych umiejętności wciąż choćby najzwyklejszymi sposobami stara się być medykiem.
 - Twój brat mnie wpuścił, kiedy wychodził. Można powiedzieć, że minęliśmy się w drzwiach.
 - Rozumiem... - odpowiedziała wyciągając z apteczki większy plaster wacik i wodę utlenioną. Z lekkim zawahaniem wylała wodę na wacik z zamiarem oczyszczenia swojej rany, ale kiedy tylko miała go przyłożyć zrezygnowana westchnęła odkładając go na szafkę.
 - Nie zamierzasz oczyścić rany? - zapytałem zdziwiony przyglądając się jej poczynaniom.
 - Przemyję zwykłą wodą. To powinno wystarczyć. - odpowiedziała z lekkim wymuszonym uśmiechem. Po jej zachowaniu wywnioskowałem, że ona po prostu boi się używać na sobie tego rodzaju wody. Trochę mnie to śmieszyło, ale z drugiej strony nie mogłem pozwolić, by chodziła z taką niezdezynfekowaną raną. Jeszcze by się czymś zaraziła.
 - Co Cie tak bawi? - zapytała znienacka uświadamiając mi, że moją twarz jest wykrzywiona w uśmiechu.
 - Nie, nic. - podszedłem do szafki, gdzie leżał nasączony wacik. Teraz stałem nad siedzącą na łóżku dziewczyną, która z lekkim strachem w oczach spojrzała unosząc głowę w moje oczy.
 - Co ty robisz? - zapytała, kiedy usiadłem obok niej. Byłem już w 100% pewny, że przyczyną jej aktualnego niepokoju jest namiastka wody utlenionej na waciku niż fakt, że jest sama z chłopakiem w domu i to w dodatku w sypialni. Spanikowana bliskością chciała wstać, kiedy uniemożliwiając ucieczkę złapałem jej dłoń.
 - Spokojnie... Nie zrobię Ci krzywdy. Dobrze wiesz, że trzeba prędzej czy później odkazić tą ranę.
 - Wiem, ale...
 - Ale co? - zapytałem patrząc w jej oczy. - Musisz dbać o swoje zdrowie. Po za tym mam u Ciebie dług do spłacenia za twoje wcześniejsze opatrunki.

Sakura

Stojąc przed byłym Uchihą patrzącym mi w oczy trudno było mi cokolwiek powiedzieć. Mimo braku swojego sharingana czułam jakby złapał mnie w swoje genjutsu przez co stawałam mu się całkowicie uległa. Zrezygnowana usiadłam z powrotem na swoje miejsce czekając na jego ruch. Z sporym niepokojem patrzyłam, jak przybliża swoją dłoń z wacikiem do mojej rany na głowie. Gdy tylko poczułam wilgoć rana niemiłosiernie zabolała równocześnie szczypiąc, ale mimo to starłam się powstrzymać jakikolwiek jęk, czy łzę zamykając oczy i zaciskając pięść. Poczułam jak mój podbródek jest lekko przyciągany w stronę bruneta. Ku mojemu zdziwieniu ból, który czułam wcześniej powoli zanikał, a zamiast niego pojawiło się nieznane mi dotąd przyjemne uczucie. Lekko otworzyłam oczy, by spojrzeć co się dzieje, a wtedy mnie zamurowało... Czułam przechodzące mnie pełne przyjemności dreszcze pomieszane z lekkim bólem. Ponownie przymknęłam powieki rozkoszując się tą chwilą. Gorące usta, które czułam na swoich delikatnie całowały jakby chciały ukoić ból. Przez chwilę zatraciłam swoje "ja", a moje serce zabiło mocniej. Nie chciałam myśleć o tym, dlaczego Sasuke to zrobił. Liczyła się tylko ta chwila.

 

Kiedy oderwaliśmy się od siebie. cała chwila tak szybko jak się pojawiła, tak szybko znikła. Szybko wstałam z miejsca zauważając leżący wacik na podłodze, który najwyraźniej dawny posiadacz sharingana upuścił i natychmiast podniosłam go wywalając do śmieci. Nie mogłam usiedzieć w miejscu, a tym bardziej spojrzeć Sasuke w oczy. Jakoś dziwnie się przez to wszystko czułam. Nawet nie wiedziałam jak powinnam zacząć rozmowę. Atmosfera w powietrzu też nie była normalna. Zupełnie jakby cały świat zawirował o 180 stopni. Kiedy tylko spojrzałam w stronę Sasuke od razu cała moja twarz okrywała się rumieńcem. Na jedno byłam szczęśliwa z tego powodu, że to On wykonał pierwszy ruch, ale na drugie nie wiedziałam jak mam się teraz zachowywać w jego obecności. Kątem oka zauważyłam, że brunet też jest lekko zmieszany. Rozmyślał o czymś gorączkowo co bardzo wzbudzało moją ciekawość. Co jakiś czas w ciszy spoglądał w moją stronę, zaś później na zegarek wiszący na jednej ze ścian pokoju. Nie mogłam znieść tej ciszy. W głębi serca modliłam się, by ktoś zadzwonił do drzwi i przerwał tą ciszę, ale niestety i to się nie zdarzyło. Nagle usłyszałam jego głos wyrywający mnie z własnego toku rozmyślań.
 - Sakura... Jesteś zła? - zapytał niepewnym tonem przez co nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Dłuższą chwilę myślałam nad odpowiedzią jaką mu mam udzielić, aż w końcu biorą głębszy oddech odpowiedziała:  
 - To nie tak, że jestem zła... Tylko jakby to ująć... zaskoczona. Nie wiem co mam o tej sytuacji myśleć. 
 - Więc nic nie myśl. - odpowiedział szybko wstając z miejsca. - Przemyślmy to na spokojnie, kiedy każde z nas będzie osobno. Do tego czasu zostawmy ten temat w spokoju. - nie wiedziałam czy to aby na pewno dobry pomysł, ale w jednym miał rację. Potrzebowałam to na spokojnie przemyśleć bez jego obecności tutaj. Do tego czasu postaram się udawać, że nic nie zaszło, choć to nie będzie łatwe zadanie. 
 - Niech tak będzie.
 - Dobrze, a teraz poczekaj tu chwilę. - rozkazał po czym zniknął za drzwiami pokoju wracając po jakiś pięciu minutach z pewną straszą kobietą. 
 - O co tu chodzi? - zapytałam nie rozumiejąc jej obecności.
 - Chyba nie zapomniałaś, że miałaś mi towarzyszyć na dzisiejszym spotkaniu? - zapytał na co doznałam olśnienia. Totalnie o tym zapomniałam! Wszystko przez to, jak mnie potraktował w szkole. Gdyby nie to na pewno bym pamiętała! Biłam się w myślach, kiedy ten rozmawiał z kobietą. Nim się obejrzałam Uchiha zniknął z mojego pokoju zostawiając mnie z ową kobietą trzymającą w ręku pełno pakunków. Kiedy odwróciła się w moją stronę w jej oczach zobaczyłam dziki błysk, który mnie całkowicie przeraził. Miałam ochotę, aż uciec, ale drzwi wydawały się wręcz zamknięte. Zrezygnowana ze strachem w oczach oddałam się w ręce kobiety, która po niecałej godzinie uczyniła mnie bóstwem nie do poznania.

CDN...




5 komentarzy:

  1. Dobra to opowiadanie mnie zniszczyło ponieważ pomysł całkowicie nowy NIGDZIE takiego nie widziałem. Postacie budowane na nowo z zachowaniem starych elementów. Całościowo ten blog deklasuje oklepaną konkurencje! Oby tak dalej bo nie moge się doczekać kontynuacji tej histori. Niemoge mówić tylko w superkatywach bo nigdy się wszystkim całkiem nie dogodzi, ale całe szczęście to tylko moja nic nie znaczaca opinia, że Sasuke zrobił się za cliwy a paringi już się praktycznie uformowały. To tyle trucia o niczym ważnym i nie uzasadnionym (nie chce mi sie pisać więcej bo i tak się rozpisze) teraz najważniejsz na kiedy mam się szykować na rozdział (standard ask nic godnego uwagi)
    Pisał zmęczony, ale całkowicie ,,Napalony na nowy rozdział''
    ~~>TorchWood<~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten weekend być może napiszę, bo jeszcze mam na głowie prace maturalną którą muszę oddać do sprawdzenia do poniedziałku.

      Usuń
    2. uuu Matura ciężka sprawa... to mam nadzieje, że prace ci tam zaliczą. W mojej szkole też nauczyciele zawsze świrują i od początku roku szkolnego gnębią maturzystów :P ja tam do matury jeszcze dwa lata mam(kocham technikum!). Mam nadzieje, że cie tam nie zakatują z tymi przygotowaniami do matury bo chciałbym poznać jednak zakończenie tej historii XD
      P.s poprzedni komentarz pisałem o 2:23(dlatego napisałem "zmęczony"), czyżby i ta strona zapodziała się w czasie XD (albo nie znam się już na zegarkach cyfrowych:P)
      P.s.2 trochę wcześnie, ale życzę szczęścia z całym tym szaleństwem ze strony nauczycielu przed maturą

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka jak zawsze bomba i spełiła się moja prośba odnośnie Naruto i Hinaty. Biedny chłopak został zostawiony swoim domysłom sam, tego po Hinacie się nie spodziewałem. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    Pozdrawiam Kuraj.
    P.S. zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń