poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział VII

Naruto

Patrzyłem na dziewczynę leżącą pode mną, z której oczu płynęły łzy. Choć rozpoznawałem bardzo dobrze jej osobę wciąż nie potrafiłem wydusić z siebie nawet jednego słowa poza wypowiedzeniem jej imienia. Byłem po prostu zbyt oszołomiony naszym nagłym spotkaniem. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, ale patrzenie na białookiej łzy wybijało mnie z rytmu. Słyszałem, jak głośno bije Hinaty serce przez co moje także przyśpieszyło. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że upadając na jej kruche ciało mogłem zrobić jej poważną krzywdę. Szybkim ruchem poderwałem się na równe nogi przyglądając się granatowowłosej z górnej perspektywy wyciągając do niej dłoń pomocną dłoń, którą przyjęła wstając na równe nogi. 
 - W... w porządku...? - odważyłem się zapytać kontynuując, kiedy ta otrzepywała swój mundurek z kurzu po upadku. - Przepraszam, że na Ciebie wpadłem, ale tak się śpieszyłem, że Cie nie zauważyłem. Naprawdę przepraszam. - skłoniłem się w geście przeprosin czekając na jej reakcje, jednak ona po wytrzepaniu mundurka po prostu stała w miejscu uważnie mi się przyglądając.
Po jej zachowaniu mogłem się spodziewać o czym tak zawzięcie myśli. W końcu doskonale ją rozumiem, ponieważ sam na początku, kiedy spotkałem Sakure nie wiedziałem do końca co mam powiedzieć. Byłem zagubiony... Kiedy ocknąłem się w szpitalu w Londynie w Anglii zupełnie zwariowałem. Otaczali mnie sami obcy ludzie, których nawet nie potrafiłem zrozumieć, ponieważ mówili w nieznanym dla mnie języku. Dopiero kiedy poznałem dr. Soushi Night'a, który okazał się być później bratem Sakury zrozumiałem swoje położenie. On jako jeden z nielicznych mówił do mnie w miarę zrozumiale i to on uświadomił mnie, że nie jestem już w swoim świecie.Wiedziałem co musiałem zrobić, by tutaj przetrwać. Byłem zmuszony wytrzymać "leczenie" i zaakceptować nową rzeczywistość porzucając swoje prawdziwe "ja" na rzecz tego dziwnego świata. Z czasem, kiedy zauważono, że w aktach nie ma żadnej wzmianki na temat mojej przeszłości zostałem wysłany do sierocińca, gdzie po miesiącu pobytu zostałem zaadoptowany przez znaną rodzinę Harvey. To ona wraz z młodszym ode mnie Rickiem, który został moim młodszym bratem na nowo wychowali mnie i nauczyli angielskiego. Byłem pilnym uczniem. Jak nigdy szybko przyswajałem wiedzę, a nawet nauczyłem się grać na gitarze, aż w końcu Rico zaproponował mi dołączenie do swojego zespołu, który był już dość sławny. Z radością przyjąłem propozycję, aż w końcu jeżdżąc w trasy koncertowe zapomniałem o moim prawdziwym celu. Czas szybko mijał, a ja nadal doskonaliłem swoje umiejętności przy okazji delektując się smakiem normalnego życia. Cieszyłem się, że mogę tak beztrosko spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi z zespołu. Jednym słowem byłem szczęśliwy choć zawsze odczuwałem wrażenie, że czegoś mi brakuje. Próbowałem sobie przypomnieć, ale nie potrafiłem. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy wyjechałem do Japonii wraz z chłopkami jako uczeń z wymiany. Zwiedzając w chwili wolnej miasto wpadła na mnie dziewczyna, którą mimo tego, że byłem pierwszy raz w Tokyo niemalże od razu rozpoznałem. Pamiętam, jak dziwnie się wtedy czułem, wiedziałem o niej wszystko, a nawet nie pamiętałem gdzie ją poznałem. Na domiar złego ona również bardzo dobrze znała mnie. Później poznając Sasuke miałem wrażenie, że gdzieś go widziałem, więc wiedziałem, że coś jest nie tak. Po dłuższym czasie udało mi się dojść do ładu i przywrócić utracone wspomnienia, ale nie było się łatwo z tym pogodzić, więc dla Hinaty to także będzie szok. 
 - Jak? - zapytała wyrywając mnie z zamyśleń. - Jak to możliwe, że tu jesteś? - z jej oczu jeszcze szybciej wypływały łzy, a ja nie wiedziałem jakiej odpowiedzi powinienem jej udzielić. Widok tych łez sprawiał, że czułem ból w klatce piersiowej. Chciałem ją uspokoić i pocieszyć, ale sam w zasadzie nie miałem pojęcia jak to zrobić. Nie wiedziałem, czy to będzie dobry pomysł, czy nie, ale musiałem spróbować choć odrobinę pomóc znieść jej ten ból. Zdecydowanie podszedłem do niej bliżej mocno obejmując i przyciągając do siebie tak, że wpadła w moje ramiona skrywając swoją twarz. Płakała głośno jak małe dziecko, kiedy ja gładziłem jej głowę. Ludzie, którzy przechodzili przy bramie szkoły co jakiś czas zerkali na płaczącą dziewczynę, ale zaraz po tym szli dalej nie zatrzymując się. Wiedziałem, że teraz nie mogę zostawić jej samej. Potrzebowała mnie i to bardzo, dlatego nawet nie śmiałem już myśleć o pójściu na pierwszą lekcje. Zdaję sobie sprawę, jak musiała się czuć myśląc, że jest sama na tym świecie. Wiem, że nie było to dla niej łatwe i że teraz cierpi, jednak muszę ją też uświadomić jaka jest rzeczywistość.
 - Hinata... Nie tylko ja... - zacząłem mówić jej tuż przy uchu, by nikt obcy nie usłyszał. - Sakura, Sasuke, a może nawet inni też gdzieś tu są. Sakure jeśli chcesz możesz spotkać już teraz. Prawdopodobnie jest w budynku szkoły ze swoją klasą. Jak się uspokoisz my również wejdziemy do szkoły i pójdziemy na lekcje. Do tego czasu będę tu z tobą, więc się nie martw. 

Sakura

Siedziałam w ławce słuchając tego co ma nam nauczyciel do powiedzenia, kiedy uświadomiłam sobie, że jestem obserwowana przez Sasuke siedzącego z tyłu klasy. Nie wiedziałam o co mu chodziło, ale jednego byłam pewna - moja twarz robiła się czerwona. Czułam się zawstydzona mając tą świadomość, że szatyn aż tak świdruje mnie wzrokiem. O co mu do choinki chodzi? Zastanawiałam się od dłuższego czasu, kiedy nie wytrzymując odwróciłam się tył patrząc na niego pytająco na co on, jak nigdy spojrzał mi w oczy lekko się uśmiechając. To zbiło mnie z tropu. Sasuke i taki ciepły uśmiech to ostatnia rzecz jaką mogłam sobie wyobrazić, ale nie oznaczało to, że mi się ta zmiana nie podobała. Było wręcz przeciwnie. Moje serce zabiło mocniej, ale zastanawiało mnie to co tak nagle skłoniło takiego gościa ja on do uśmiechów? Eh... nie mam co się silić, bo i tak tego nie zgadnę. Może kiedyś sam mi powie? Dobre sobie... Pewnie prędzej świnie zaczną latać niż on powie o co z tym chodzi.
 - Panno Soushi czy znowu ma pani jakiś problem? - zapytał nauczyciel na co natychmiast odwróciłam się w stronę tablicy. - To nie czas na bujanie w obłokach.
 - Przepraszam... - powiedziałam zażenowana tym, że przez chwilę olałam nauczyciela na rzecz Sasuke.
 - Żeby to było ostatni raz. - powiedział zirytowany, kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę. Zadowolona z przerwy chciałam wyjść z klasy, kiedy usłyszałam ponowne wołanie nauczyciela - A właśnie Soushi weź ze sobą Mikage i chodźcie ze mną do pokoju nauczycielskiego. Mam dla Was, a raczej dla Ciebie małą robotę. - No nie! Jeszcze tego brakowało... Głupi nauczyciel, dlaczego chce czegoś ode mnie i Sasuke? Czyżby za kare?
 - Sasuke! - zawołałam szatynowi machając dłonią by poszedł ze mną. Tak też zrobił. Kroczyliśmy obok siebie idąc za naszym wychowawcą klasy, aż dotarliśmy do pokoju nauczycielskiego, gdzie na spokojnie wysłuchaliśmy tego co ma nam do powiedzenia.
 - Jak wspomniałem Soushi mam dla Ciebie prace. Otóż chciałbym byś oprowadziła uczniów z wymiany po szkole wliczając w to Mikage, który dopiero co się tu przeniósł. Myślę, że to powinno im pomóc się odnaleźć w tej szkole, więc myślę, że to niegłupi pomysł.
 - Dlaczego Ja? - zapytałam od niechcenia.
 - Dlatego, że ty jako jedyna w tej szkole nadajesz się do tej roboty. Jesteś dobrą uczennicą i masz nienaganne zachowanie, a co najważniejsze nie szalejesz na punkcie klasy z wymiany, jak pozostałe uczennice. Jesteś po prostu stworzona do tego zadania.
 - To wszystko?
 - Jeszcze jedna sprawa. Na pierwszej godzinie lekcyjnej nie pojawiła się dwójka uczniów. Chciałbym żebyście ich poszukali. W nagrodę zostaniecie zwolnieni z wszystkich dzisiejszych zajęć.
 - Kto konkretnie się nie pojawił?
 - Kanji Hinata i Harvey Naruto. Ta dwójka jest dość znana w świecie biznesu, więc myślę, że nie potrzeba wam rysopisu, ani zdjęć. - powiedział siadając na swoje miejsce za biurkiem.
 - Dobrze zajmę się klasą z wymiany i poszukam tej dwójki. - odpowiedziałam na odchodne wskazując gestem dłoni Sasuke by szedł za mną. Wiedziałam, że za nim zacznę oprowadzać po szkole klasę z wymiany to muszę znaleźć tą dwójkę.
 - Wiesz, gdzie ta dwójka może być? - zapytał szatyn idący obok mnie.
 - Jestem niemal pewna, że są gdzieś na terenie szkoły.
 - Skąd ta pewność? - zadał kolejne pytanie patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem.
 - Naruto był zadowolony na myśl o pójścia do tej szkoły, dlatego uważam, że nie opuściłby w niej pierwszego dnia. To samo tyczy się Hinaty. W końcu Hinata jest córką szanowanej grupy rodziny Kanji nie ma mowy żeby narobiła swojej rodzinie problemów czyż nie?
 - Widzę, że się podszkoliłaś. - zauważył lekko uśmiechając się. - My ludzie pochodzący ze świata biznesu staramy się zachować czystą reputacje inaczej powstawałyby nieciekawe plotki, a tego wolelibyśmy uniknąć.
 - To nie tak, że się podszkoliłam. - zwróciłam uwagę odwzajemniając uśmiech. - To po prostu jest dla mnie logiczne.
 - W takim razie zaufajmy twojej logice i rozejrzyjmy się po okolicy szkoły. - zaproponował na co przytaknęłam ruchem głowy.

Na początku postanowiliśmy się rozejrzeć po korytarzach budynku, ponieważ są one dość rozległe w końcu to dość duża czteropiętrowa szkoła.  Być może ta dwójka zgubiła się gdzieś szukając swojej klasy, choć to raczej wątpliwa opcja. W takiej sytuacji pyta się pierwszego lepszego ucznia o drogę. Kiedy po obejściu korytarzy nie zauważyliśmy żadnego z poszukiwanych postanowiliśmy udać się na boisko szkolne, ale tam pośród innych uczniów będących na przerwie również ich nie było. W końcu rozpoczęła się kolejna lekcja i wszyscy uczniowie powracali do swoich klas. Ostatnią opcją, która przyszła mi do głowy było udanie się na szkolny dziedziniec mieszczący się przy głównej bramie szkolnej, który trzeba minąć, by dostać się do budynku. Powolnymi ruchami nóg kroczyliśmy do celu. Byłam już tym szukaniem trochę zmęczona i w duchu modliłam się żeby ta dwójka była gdzieś w pobliżu. Kiedy mieliśmy już opuszczać budynek szkoły i wychodzić na dziedziniec ku naszemu zdziwieniu drzwi przed nami się otworzyły, a za nich wyłoniły się dwie poszukiwane postacie. Z wielką ulgą odetchnęłam, kiedy staliśmy naprzeciw siebie choć atmosfera wokół nas robiła się lekko napięta. Naruto z Sasuke jeszcze się nie pogodzili po wczorajszym incydencie, więc mogą się nie dogadać, a Hinata wyglądała na całkowicie zmieszaną. Zresztą ja też nie do końca byłam pewna co mam jej w tej chwili powiedzieć, dlatego zrobiło się tak nieswojo, ale jakoś musieliśmy sobie z tym poradzić.
 - Eee... no... ten... - próbował zacząć Naruto choć z marnym skutkiem. Jego jąkanie się tylko mnie wkurzało, więc nie wytrzymałam wykrzykując:
 - No wysłówże się wreszcie! - mój głos rozniósł się po korytarzu echem wprawiając w osłupienie blondyna, którego z nerwów momentalnie oblały zimne poty.
 - Sakura uspokój się. - zwrócił mi uwagę szatyn czego w pewnym sensie się wystraszyłam szybko odpowiadając.
 - Przepraszam, ale zmęczyło mnie szukanie tej dwójki. Chciałam jak najszybciej zakończyć powierzone mi zadanie i spadać do domu. Nie przypuszczałam, że znajdziemy ich na dziedzińcu.
 - Ja też nie. - odpowiedział czochrając mnie lekko po głowie przy tym dodając - Dobrze się spisałaś. - na te słowa dosłownie mnie zatkało, a moja twarz pokryła się lekkim różem. To samo można powiedzieć o Hinacie i Naruto, którzy będąc światkiem, jak szatyn czochra mnie po włosach prawie że wstrzymali oddechy nie wierząc w to co widzą i słyszą. - Powinniśmy się już zbierać. W końcu zostało Ci jeszcze oprowadzenie klasy z wymiany. - dodał czekając na moją wypowiedź, ale zamiast mnie odezwał się blondyn.
 - Przepraszam, że musieliście przez nas opuścić zajęcia. Obiecuje, że to już się więcej nie powtórzy, prawda Hinata? - zapytał dziewczyny, która twierdzącą pokiwała głową.
 - Jakoś przeżyjemy. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. - Chodźcie zaprowadzimy Was do klasy i oprowadzimy po szkole, a co do naszego wspólnego problemu porozmawiamy o nim później dobrze Hinata? - zapytałam retorycznie puszczając w jej stronę oczko przy tym pokazując by szli za mną.

Po dłuższej chwili dotarliśmy do ich kasy, która od dłuższej chwili uczestniczyła w zajęciach. Pojawienie się spóźnionej Hinaty i Naruto wzbudziło w klasie pewnego rodzaju sensację, którą nauczycielowi udało się jakimś cudem uspokoić. Gdy wszyscy zostali przywołani do porządku nauczyciel miłym tonem powitał dwójkę spóźnialskich upominając ich, żeby na drugi raz to się nie powtórzyło. Trochę zażenowani tą sytuacją z pokorą przeprosili siadając na wyznaczone miejsca przez nauczyciela i jakby odetchnęli z ulgą. Chwilę później wychowawca przedstawił mnie całej klasie z wymiany wspominając o tym, że będę odpowiedzialna za oprowadzenie ich po całej szkole. Czułam, jak wiele oczu spogląda na mnie is stojącego obok Sasuke, który wydawał się być niewzruszony tą sytuacją. Lekko podenerwowana spojrzeniami ze strony męskiej strony klasy poprosiłam by udali się za mną w celu oprowadzenia ich po szkole. Podczas oprowadzenia nowych uczniów nie miałam czasu zamieć z Sasuke ani słowa. W pełni skupiłam się na swojej pracy opowiadając między innymi o sprzęcie i dotychczasowych osiągnięciach szkoły chcąc zachęcić uczniów do brania udziału w różnych, ciekawych wydarzeniach szkolnych. Powiadomiłam ich również o nadchodzącym szkolnym festynie, który w murach tej szkoły jest dość dużą atrakcją. Wiedziałam, że ten temat najbardziej zaciekawi uczniów, dlatego na sam koniec wspomniałam o pewnej tradycji tego festynu, w którym na koniec przy ognisku uczniowie wyznają uczucia swojej odnalezionej miłości. Ta informacja z pewnością rozgrzała atmosferę zwłaszcza wśród żeńskiej części klasy, która z podekscytowaniem ciągnęła dalej temat, aż do momentu odprowadzenia ich do klasy.
 - Em... Soushi-san? - usłyszałam głos jednego z uczniów, gdy miałam już pożegnać klasę.
 - Tak? - zapytałam czekając na jego odpowiedź.
 - Czy ty może masz chłopaka? - to pytanie mnie zagięło. Mimowolnie spojrzałam na Sasuke, który odwrócił wzrok w drugą stronę wychodząc z klasy. Czyżby był zły? Przemknęło mi przez myśl. Ponownie czułam na sobie spojrzenia wielu osób, aż zrobiło mi się gorąco.
 - Nie, nie mam. - odpowiedziałam szybko słysząc gwar klasy komentującej szeptem tą dziwną sytuacje. - Przepraszam muszę już iść. - dodałam na odchodne wychodząc za Sasuke, którego chciałam dogonić, zostawiając chłopaka ze swoimi myślami. - Sasuke! - zawołałam by za mną poczekał lecz ten mnie szybko zignorował i powędrował w swoją stronę. Nie zamierzałam go gonić. Nie chce by myślał, że jestem natrętna jak kiedyś. W zasadzie nawet nie wiem co do niego właściwie czuje? Miłość? Nie... może i moje serce przyśpiesza, kiedy robi jakiś mniejszy gest, ale raz straconej miłości nie da rady tak łatwo odtworzyć. Przyjaźń? Może... ale też nie jestem pewna. W pewnym sensie ten Sasuke jest dla mnie obcym, jak i znajomym człowiekiem. Sama do końca nie wiem czy powinnam mu ufać, czy też nie... Jesteśmy uwięzieni w tym świecie, ale co będzie jeśli zdołamy powrócić? Znowu się od nas odwróci i będzie szukać zemsty? Czy może da sobie z nią spokój? Ta niepewność nie pozwala podjąć mi poważnej decyzji, a pójście po poradę do brata na nic się nie zda, ponieważ ludzie stąd nigdy nie zrozumieją tego co tak naprawdę mam na myśli. Jestem naprawdę w beznadziejnej sytuacji... Gdybym tylko miała tą pewność, że nas nie zdradzi wszystko wyglądałoby inaczej...

Sasuke

Idąc szkolnym korytarzem zastanawiałem się dlaczego się wkurzyłem? Widok gościa, który w lekko widoczny sposób dał do zrozumienia Sakurze, że jest nią zainteresowany w środku doprowadził mnie do wybuchu. Nie to, że jakoś specjalnie mi na niej zależy, ale po prostu nie mogę pozwolić by związała się z kimś z tego świata. To byłoby kłopotliwe gdyby ten człowiek się w niej zakochał, a ona nagle by zniknęła. To sprawiłoby mu tylko ból, więc lepiej tego uniknąć. Przekonywałem się dalej rozmyślając. Kiedy wychodząc za mną z klasy Sakura wykrzyczała me imię byłem pewny, że zaraz za mną pobiegnie przepraszając, jak dawniej. Jednak zapomniałem o jednej bardzo ważnej rzeczy. Sakura już nie jest tą samą osobą co kiedyś. Będąc tu czuje, że się zmieniała, a to że mnie olała jest tego idealnym przykładem. Wychodząc z budynku szkoły zadzwoniłem po szofera, by podjechał po mnie pod bramę. Długo nie musiałem czekać. Zawsze w moim pobliżu są ludzie służący rodzinie Mikage, więc już po chwili podjechał czarny sportowy samochód zabierając mnie prosto do domu, gdzie na spokojnie zająłem się swoimi sprawami. Siedząc w swoim pokoju przeglądałem stronę internetową poświęconą biznesowi. Obserwowałem jak akcje mojej rodziny pną się ku górze, gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Zanim zdążyłem odpowiedzieć do pokoju wprosiła się prywatna ochroniarka mojej siostry Nora, która jak zawsze z tym samym wyrazem twarzy podeszła bliżej do mojego biurka rzuciła kopertę mówiąc: 


 - Twoja siostra kazała Ci to przekazać. Masz się z tym zapoznać do najbliższego piątku. 
 - Nie wiesz, że dopóki nie otrzyma się pozwolenia na wejście to się nie wchodzi? - zapytałem patrząc na nią lodowatym wzrokiem, ale to najwyraźniej nie robiło na niej najmniejszego wrażenia. 
 - Uwierz mi... - wyciągnęła w moim kierunku pistolet kontynuując - gdybym tylko mogła już dawno bym wpakowała kulkę między twoje oczy podróbo rodziny Mikage. - odpyskowała chowając brań z powrotem do ukrytej kieszeni w kurtce. - Nie wiem co Sayu w tobie widziała namawiając swoich rodziców do twojej adopcji, ale pamiętaj jedno... Jeśli ją zdradzisz zabiję Cie bez mrugnięcia okiem. - powiedziała na odchodne znikając za drzwiami. Odkąd tylko pamiętam ta kobieta była taka. Raz nawet z ciekawości szukałem informacji na jej temat, ale jedynym co znalazłem w mojej rezydencji to krótki opis jej historii i parę zdjęć, kiedy była jeszcze młodsza. Nagle sobie coś przypomniałem. Zdjęcia na których była ta dziewczyna były często dzielone z jeszcze jedną osobą. W dodatku wydaje mi się, że chyba wiem kto na nich był, ale musiałem się upewnić. Szybko podniosłem się z miejsca wychodząc z pokoju. Szybkim krokiem mijałem korytarze rezydencji, by dostać się do pomieszczenia, gdzie przechowywane są rodzinne dane i informacje o każdym członku, jak i pracowniku rodziny Mikage. Pomału zaczynałem być pewny swojej racji, ale i tak wolałem to sprawdzić. Kiedy byłem już u progu szukanego przeze mnie pomieszczenia zauważyłem strażników, którzy jak zwykle pilnują jego drzwi. Nie musiałem się niczego obawiać, więc podszedłem na luzie, a strażnicy otworzyli kluczem owe pomieszczenie wpuszczając mnie do środka. Przez jakąś godzinę buszowałem w środku, aż w końcu znalazłem dwa zdjęcia, które tak bardzo chciałem zobaczyć. 



Teraz byłem już w 100% pewny, że oprócz Nory na tym zdjęciu znajduje się starszy brat Sakury - Night, ale co On tam robił? Zadawałem sobie pytanie na które nie potrafiłem odpowiedzieć. Z drugiej strony jakby nad tym pomyśleć, kiedy pierwszy raz odwiedziłem Sakure jej starszy brat wydawał się być strasznie negatywnie nastawiony do mojej rodziny. Może to ma coś wspólnego z tymi zdjęciami? Co wydarzyło się pomiędzy naszymi rodzinami? Te pytania nurtowały moją głowę, więc próbowałem poszukać czegoś więcej na ten temat przesiadując kolejne godziny w pomieszczeniu. Jednak na nic mi się to zdało. Im bardziej się starałem tym bardziej się w tym wszystkim gubiłem. Po dłuższym czasie doszedłem do wniosku, że dane na temat tego człowieka zostały stąd zabrane, albo zniszczone, więc się poddałem. Wychodząc z pomieszczenia zabrałem ze sobą te dwa zdjęcia, które udało mi się znaleźć i wróciłem do swojego pokoju, gdzie z pomocą służącej przygotowywałem się na dzisiejszy wieczór. Musiałem pojechać jeszcze do Sakury, by ją też odpowiednio przygotowano, więc kazałem się służącym pośpieszyć i przygotować limuzynę. Kiedy skończyli udałem się do pojazdu ruszając prosto w stronę domu sakury, która pewnie myśli, że zupełnie zapomniałem o wczorajszej rozmowie. 

 








3 komentarze:

  1. Bardzo spodobała mi się twoja notka
    co prawda wiem, że ten blog jest głównie poświęcony Sasuke i Sakura
    Ale bardzo bym chciał trochę częściej widzieć Naruto i Hinatę
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    Pozdrawiam Kuraj

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu
    http://zagubieni-shinobi-wymiar-czasu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam chyba nie zaczaiłam komentarza o twoim rzekomym blogu. Jeśli to żart, to niezły, ale wolałabym żebyś używał swojego adresu bloga, kiedy planujesz zaprosić mnie do swojej twórczości. Mam nadzieję, że to tylko przypadkowa pomyłka.
      Pozdrawiam Nibea

      Usuń