poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział IV

Hinata

Szósta rano - o tej godzinie zaczyna się mój dzień. Ćwiczenia, lekcje tańca, jak i zaawansowana nauka jest tu na porządku dziennym. Ciężko pracuje by moja rodzina, której jestem spadkobierczynią doceniła moje starania. Mimo, że posiadam nazwisko "Kanji" nie jestem czysto krwistą członkinią rodziny. Zostałam adoptowana prawie dwa lata temu przez pewne, majętne małżeństwo, które nie mogło mieć dzieci, a bardzo pragnęło je mieć... By móc w spokoju zostawić po sobie spuściznę w postaci ogromnego majątku postanowili adoptować dziecko z sierocińca, które sami sponsorowali. Kiedy po raz pierwszy spostrzegli moją osobę i nieprzeciętną urodę natychmiast zdecydowali się mnie adoptować, jako członka swojej rodziny. Nie zwracali nawet uwagi na to, że nic nie wiedziałam o tym świecie. Dla nich ta sytuacja wydawała się być korzystna. Najważniejsze dla nich było to, że potrafiłam czytać i pisać po japońsku mimo, że znajdowałam się w szwedzkim sierocińcu, co więcej... Mogli nauczyć mnie wszystkiego od początku wedle swojego uznania nie musząc wysłuchiwać nawet jednego słowa sprzeciwu, ponieważ dziecko z sierocińca powinno być wdzięczne za to, że zostało przygarnięte pod dach przez rodzinę. Przynajmniej tak mnie uczono w tym sierocińcu odkąd tylko wybudziłam się ze snu. Od tamtego czasu jako spadkobierczyni majątku "Kanji" prowadzę zupełnie inne życie. Obraz przeszłości, który niegdyś uważałam za prawdziwy z dnia na dzień zacierał się w mojej pamięci niczym puste, nic niewarte wspomnienie. Trochę to smutne, ale prawdziwe, jednak nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ponieważ dziś po raz pierwszy odkąd zostałam zaadoptowana opuszczę rodzinną rezydencję i wyruszę do Tokyo jako uczennica z wymiany. Zazwyczaj to prywatni nauczyciele przychodzili do domu by mnie nauczać pod okiem rodziców, więc nigdy tak naprawdę nie chodziłam do prawdziwego liceum, dlatego to jest takie ekscytujące. Już nie mogę się doczekać! Godziny czekania dłużyły się w nieskończoność, ale w końcu udało się i dotarłam do stolicy Japonii - Tokyo.  

Naruto


Siedziałem na łóżku obok jeszcze śpiącej dziewczyny, która po wczorajszym incydencie jeszcze nie odzyskała przytomności. Z niecierpliwością czekałem na jej przebudzenie by móc ją jak najszybciej przeprosić za zachowanie mojego brata. Biedna Sakura... pewno nawet nie zdaje sobie sprawy, jak mi przykro z tego powodu. Nawet nie wiem jak mam ją za to przeprosić, ale nie to tak bardzo zaprzątało mi głowę. Jest coś co bardziej od tej tragicznej sytuacji nurtuje moje myśli, zupełnie jakbym o czymś zapomniał. Wracając do wczorajszego dnia uświadomiłem sobie, że Sakura, która śpi w moim łóżku nie powinna tu istnieć, a mimo to gdy tylko zobaczyłem jej twarz, kiedy pomogłem jej wstać coś mnie tknęło i już wiedziałem, że to ona - Sakura... - kwiat wiśni, który jak płatki na wietrze przywołuje tak nierealne wspomnienia o których starałem się z całych sił zapomnieć. Choć na to nie wygląda sam fakt, że ona tu jest mnie przeraża. To tak jakbym zatracał samego siebie próbując sobie wmówić, że to ten świat jest fałszywy, a ten z błogiej krainy snów prawdziwy. To nienormalne... obraz, który był taki zamazany i odległy staje się tak rzeczywisty i wyraźny.


" Chcę przewyższyć wszystkich Hokage i zostać zaakceptowany przez mieszkańców wioski - to moje marzenie! "

Rozbrzmiewał tak znajomy, dziecięcy głos w mej głowie zupełnie jakbym sam wypowiadał te słowa. Z sekundy na sekundę pojawiało się co raz więcej znajomych głosów, a obrazy same się wyświetlały jak na jakiejś kliszy ze starego aparatu. Z moich oczu mimowolnie powoli zaczęły wypływać łzy skapując bezdźwięcznie na podłogę, których nie mogłem, choć pragnąłem powstrzymać. Uczucie bólu w klatce piersiowej przypomniało mi ich twarze... twarze ludzi, którzy sprawili, że pojawiłem się na świecie jako ich dziecko. Jednak nie mam z nimi zbyt wielu wspomnień, zupełnie jakby ich przy mnie nie było, ale co było tego przyczyną? Dlaczego moim marzeniem była chęć zostania zaakceptowanym przez innych? Czyżbym był wyrzutkiem? 

" To jinchuuriki Kyuubiego. "

Usłyszałem przerażające głosy upadając kolanami na podłogę, które po paru minutach przybrały lekko fioletowy odcień. Kiedy coraz bardziej zatracałem się w odrzucających głosach tych ludzi nagle poczułem delikatną dłoń różowo-włosej na swoim ramieniu, która w mgnieniu oka rozpędziła w niepamięć nieznośne echo. Nim się obejrzałem wszystko wróciło do normy, a ja na powrót wydawałem się być w pokoju, gdzie obok stała zielonooka pytając:
 - Wszystko w porządku? - jej głos choć zaspany był delikatny i pełen wyrozumiałości, zupełnie jakby wiedziała co się ze mną działo. 
 - Tak, przepraszam, że Cię zmartwiłem. - odpowiedziałem wstając z podłogi, po czym natychmiast wykonałem skłon ku jej osobie, by przeprosić - Przepraszam! - wykrzyczałem, kiedy ona z delikatnym uśmiechem niczym anioł jeszcze raz złapała mnie swoją dłonią za ramię mówiąc:
 - To nie twoja wina Naruto, więc mnie nie przepraszaj. 
 - Ale...
 - Już Ci powiedziałam. Nie musisz się obwiniać za kogoś błędy. - po tych słowach odeszła w stronę łazienki, a ja wyprostowując się postanowiłem wykonać krótki telefon do mojej stylistki, by przyszła zająć się Sakurą, która nie ma tu żadnych swoich ubrań. 
Tak też więc się stało... Cały dzień szybko nam zleciał. O dziwo przez cały ten czas ani razu nie spotkaliśmy Rico. Pewnie szwendał się gdzieś po mieście rozmyślając być może nad tym, gdzie wczoraj popełnił błąd. Przynajmniej mam taką nadzieję, że nie wpadł w żadne tarapaty. W końcu nadszedł wieczór... akurat dziś odbywał się letni festiwal niedaleko starej świątyni, gdzie na nowy rok całe Tokyo się zjeżdża, by świętować. Podobnie jest i dziś wielu ludzi przybyło na ten festiwal, by zabawić się w najlepsze i obejrzeć wieczorne fajerwerki. Tego wieczoru ja również w towarzystwie Sakury ubranej przez moją stylistkę w piękne kimono odwiedziłem festiwal. 



Robiliśmy wiele zabawnych rzeczy począwszy od łowienia złotych rybek po jedzenie takoyaki. Kiedy nadeszła odpowiednia godzina na niebie iskrząc się jasnym, kolorowym światłem rozbłyskały fajerwerki dając głośny odgłos swojego istnienia. Ta chwila była dla mnie wyjątkowa, ponieważ już dawno tak dobrze się nie bawiłem. Przez chwilę miałem wrażenie, że w tłumie tych wszystkich ludzi zobaczyłem znajomą postać, która gdy tylko spostrzegła naszą dwójkę prawie natychmiast zniknęła z mojego pola widzenia tak szybko, jak się pojawiła zostawiając po sobie dziwne uczucie, które krążyło w moim sercu. Zastanawiam się czy Sakura również zauważyła ową postać i czy może ją zna?

Sasuke

Tego się nie spodziewałem... skąd w ogóle Ona się tu wzięła i to na dodatek z Nim!? Myślałem, że zaraz dostane zawału. Serce bije mi, jakbym zaraz miał zejść z tego świata, ale coś jednak mi nie daje spokoju... Naruto zachowywał się zupełnie inaczej niż zwykle. Normalnie ruszyłby za mną w pościg niezależnie od okoliczności, a jednak on nie zwrócił na mnie specjalnej uwagi. Jego spojrzenie w moją stronę było zupełnie inne niż dotychczas, jak by to ująć... było nieobecne? Nie... raczej zatracone i puste. Mogę tylko gdybać, że ze względu na swoje położenie postanowił całkowicie się wpasować do tego świata, ale to też nie może być do końca prawdą, gdyby tak było nie rozpoznałby Sakury, ale jak wytłumaczyć fakt, że nie rozpoznał mnie? To było naprawdę dziwne. No nic... powinienem powiadomić brata Sakury, że ją znalazłem. W końcu mimo wszystko to on jest jej opiekunem i to on powinien się nią zajmować, by nie wpadła w żadne tarapaty. Szybkim gestem wyjąłem z kimona komórkę wybierając numer do mężczyzny, który wczoraj po ucieczce różowo-włosom dał mi swój numer bym zadzwonił, gdy tylko zobaczę jego siostrę. Chociaż widziałem, że świetnie się bawi to w pewnym sensie byłem zazdrosny, że to nie ja jestem na miejscu Naruto, dlatego bez żadnego głębszego zastanowienia wybrałem owy numer czekając na połączenie, kiedy po usłyszeniu kilku krótkich sygnałów usłyszałem znajomy głos:
 - Tu dr. Night, w czym mogę pomóc?
 - Znalazłem Sakurę. - odpowiedziałem potajemnie śledząc wzrokiem różowo-włosom, by nie wzbudzić podejrzeń wśród ludzi. 
 - Rozumiem, zaraz będę, gdzie Ona jest?
 - Niedaleko Świątyni Omi, na letnim festiwalu. Będę ją śledził do czasu, aż się nie pojawisz. 
 - Dobrze, postaram się być jak najszybciej. - kiedy miałem się już rozłączyć na pożegnanie usłyszałem. - Dzięki Mikage, jestem Ci naprawdę wdzięczny, nie zgub jej. - po tych słowach sam się rozłączył, a ja powoli kroczyłem za tłumem nie spuszczając wzroku z zielonookiej. 


Sakura

Od dłuższego czasu odnosiłam wrażenie, że ktoś nas śledzi. Byłam zaniepokojona, jednak Naruto wydawał się tym nie przejmować. Co jakiś czas odwracałam się do tyłu by spojrzeć czy ktoś nie gapi się w naszą stronę. Z biegiem czasu co raz bardziej mnie to irytowało, a Naruto nadal szedł niewzruszony. W końcu nie wytrzymałam tego głupawego uczucia i zapytałam:
 - Naruto powiedz mi, czy Ty też masz wrażenie, że ktoś nas śledzi?
 - Wiesz prawdę mówiąc to wisi mi to. - odpowiedział przy tym głośno wzdychając - To nie pierwszy raz, kiedy ktoś mnie śledzi. W zasadzie nie zdziwiłbym się, gdyby nagle paparazzi pojawili się znikąd i zaczęliby strzelać milion fotek na sekundę, by uchwycić mój każdy ruch. To cud, że jeszcze wcześniej się nie zjawili.
 - To może powinniśmy się już zbierać? - zapytałam chcąc uniknąć konfrontacji z jakimkolwiek fanem, czy mediami. Już to widzę co powiedziałby Night, gdybym wylądowała na okładkach różnych magazynów z Naruto z takimi nagłówkami jak np. "Czy to ukryty romans?", "Czy już ze sobą spali?". Tak... jestem niemal tego pewna, że Night by mnie chyba zabił, gdyby coś takiego zobaczył. Chwała Bogu, że go tu nie ma. 
Zaraz po tym, jak o tym pomyślałam poczułam silny chwyt za nadgarstek, który został natychmiast pociągnięty do tyłu wraz z całą moją osobą. Serce prawie mi stanęło, kiedy obracając się w stronę ciągnącej mnie osoby zobaczyłam swojego brata z nieciekawym wyrazem twarzy. 
 - Sakura wszystko w porządku!? - wykrzyczał Naruto, kiedy zobaczył stojącego na przeciw mnie wściekłego mężczyznę. Prawie natychmiast odciągnął mnie od brata patrząc na niego nienawistnym wzrokiem - Łapy precz od Sakurci!
 - Naruto nie... - chciałam wtrącić, ale mi przerwano. 
 - Sakura nie wtrącaj się. Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. 
 - Ja skrzywdzić Sakurę? - zapytał Night rozbawionym głosem zupełnie, jakby jego złość gdzieś przepadła bez śladu. - Widzę, że czegoś nie rozumiesz. Przyszedłem zabrać Sakurę z powrotem do domu. Jestem Soushi Night, brat Sakury, jak i jej opiekun. Jestem wdzięczny, że przez ten cały czas zajmowałeś się moją młodszą siostrą przy tym mam nadzieję, że nie zrobiłeś jej nic złego w nocy. - dodał z docinkiem, kiedy blondyn łagodnie się uśmiechną, jakby natychmiast spotulniał.
 - Przepraszam, nie wiedziałem że jesteś Sakury bratem.
 - Prawdę powiedziawszy Ja też się zdziwiłem widząc Ciebie tutaj ponownie Naruto. Nie wiem czy mnie poznajesz, ale prawie dwa lata temu przez jakiś czas byłem twoim lekarzem prowadzącym. - To mnie zdziwiło... Naruto i mój brat poznali się mniej-więcej w tym samym czasie co ja się obudziłam, ale skoro Night znał wcześniej podobny przypadek do mojego to dlaczego nic mi o tym nie powiedział? Dlaczego to przede mną ukrył?  
 - Bez obaw, poznaję pana. - nie jest dobrze... Naruto wygląda na mocno zestresowanego. Czyżby miał złe wspomnienia z moim bratem?  
 - O co tu chodzi? - wtrąciłam oczekując wyjaśnień od brata, który najwyraźniej zdał sobie sprawę, że powiedział coś czego nie powinien.
 - To nie twoja sprawa. Porozmawiamy o tym później, na razie wróćmy do domu i porozmawiajmy o bieżącym problemie. 
 - Ale...
 - W porządku Sakura. - wtrącił blondyn z lekko smutnawym wyrazem twarzy. - Powinnaś już iść. Twój brat specjalnie dla Ciebie tu przyszedł, więc powinnaś z nim wrócić. 
 - Dobrze... - słysząc jego łamliwy głos nie śmiałam mu się sprzeciwić. Czułam, że chciał być teraz sam, zupełnie jakby spotkanie z moim bratem zmieniło go w jedną minutę o 180 stopni, ale co takiego musiał zrobić mu Night? Zastanawiałam się idąc za szatynem, który kiedy doszliśmy do pobliskiego parkingu otworzył mi drzwi wpuszczając mnie do środka samochodu. Już po chwili sam znalazł się w środku podobnie, jak ja zapinając pasy
.
Całą drogę do domu żadne z nas się do siebie nie odezwało. Po powrocie natychmiast opuściłam pojazd wchodząc do środka domu, gdzie zamknęłam się za drzwiami swojego pokoju, natomiast Night udał się z powrotem do szpitala, z którego wcześniej się urwał, by po mnie przyjechać.
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Spotkanie Sasuke, Naruto i ujrzenie w telewizji Hinaty wprowadzało mnie w stan niepewności i ekscytacji. Teraz już byłam pewna, że nie jestem tu sama. Oprócz naszej czwórki na pewno są tu też pozostali, którzy być może już się ze sobą spotkali, a może prowadzą nadal samotne życie, jak ja jeszcze przed dwoma dniami. Ciekawe, gdzie oni się podziali? Czy zostali tak jak my rozrzuceni po rożnych częściach świata, czy może są niedaleko siebie nawet o tym nie wiedząc? Takie pytania chodziły mi przez całą noc, aż do samego wschodu słońca po głowie.
Gdy mój brat wracając z pracy, parkując samochód zauważył moją postać wpatrzoną w wschód słońca był przerażony, ponieważ nadal miałam ubrane na sobie to samo kimono co wczoraj. To właśnie to uświadomiło go, że nie zmrużyłam oczu tej nocy. Pewnie obwiniał się, że to jego wina, ale było zupełnie inaczej... Nawet nie czuję wyrzutów do jego osoby za to, że przybył po mnie na festiwal, było wręcz przeciwnie... Cieszyłam się, że to zrobił, ponieważ nie byłam pewna czy sama dam radę wrócić do domu po tym wszystkim. Mimo, że miałam u boku Naruto to jednak w pewnym sensie tęskniłam za Night'em, jak za prawdziwym członkiem rodziny, tym bardziej było to uciążliwe, że nie wiedziałam jak mam go przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Oby tylko zaakceptował moje przeprosiny... 
 - Sakura? - usłyszałam głos brata pukającego do zamkniętych drzwi mojego pokoju. - Mogłabyś otworzyć drzwi? - nic nie odpowiadając od kluczyłam zamek otwierając drzwi, za którymi stał mój brat ze zmartwionym wyrazem twarzy. - Możemy porozmawiać? - zapytał, jakby badając na jakim gruncie stoi. 
 - Dobrze porozmawiajmy, ale pod jednym warunkiem... - myślę, że najwyższy czas wyłożyć wszystkie karty na wierzch. - Chcę, by to była najszczersza rozmowa jaką kiedykolwiek odbyliśmy bez żadnych oszustw, czy zatajania prawdy. Jeśli nie chcesz aby nasza rozmowa odbywała się w ten sposób to wróć proszę kiedy indziej, gdy zmienisz zdanie. 
 - Nie, przystanę na twoje warunki. Ja także chciałem z tobą szczerze porozmawiać.

W ten właśnie pokojowy sposób ja i Night schodząc po schodach z 3 piętra do salonu zaczęliśmy rozmowę, którą kontynuowaliśmy przy kawie. Postanowiłam jeszcze raz od początku opowiedzieć Night'owi swoją historię, jak i przedstawić się mu swoim prawdziwym nazwiskiem. Z początku, jak za pierwszym razem trudno było mu w cokolwiek uwierzyć, ale w spokoju wysłuchiwał tego co mam do powiedzenia. Moja historia nabierała dla niego kolorów prawdy dopiero wtedy, gdy opowiedziałam mu o swoich przyjaciołach, którzy również trafili do tego świata. Naruto, Hinata, ja, jak i Sasuke byliśmy żywym dowodem prawdziwego istnienia świata shinobi. Umiejętności, które posiadałam jako ninja były dla niego niezrozumiałe, dlatego choć część tych, które nie wymagały chakry postanowiłam mu pokazać, by całkowicie dał wiarę mym słowom. 
Tak właśnie Night uwierzył we wszystko co mu opowiedziałam. Dodatkowym, najbardziej przydatnym wsparciem okazał się być sam Naruto, który jak się okazało był wcześniejszym pacjentem mojego brata, kiedy ten był jeszcze w Anglii. Blondyn obudził się dwa tygodnie przede mną i za wszelką cenę chciał udowodnić istnienie świata shinobi, jednak w pojedynkę sam, bez chakry podobnie, jak ja nie był wstanie nic zdziałać. Dodatkową przeszkodą dla niego był brak znajomości obcego języka, więc rzeczywiście mógł rozmawiać tylko z Night'em, który na jego szczęście i nieszczęście był Japończykiem. Niebieskooki prawdopodobnie dlatego ma urazę do mojego brata, ponieważ to on skierował go do szpitala psychiatrycznego. Po części potrafię zrozumieć jego uczucia, ale to nie powód, by nosić urazę do niego przez całe życie, dlatego muszę sprawić, by Naruto zrozumiał, że Night chciał mu tylko pomóc, a nie skrzywdzić. W końcu ja również zostałam skierowana do oddziału psychiatrycznego przez Night'a, a mimo to nie czuję urazy. Wierzę, że wszystko z czasem się ułoży, ale najpierw muszę koniecznie się przespać. Wszystkie negatywne, jak i pozytywne uczucia podczas tej rozmowy ulotniły się ze mnie niczym powietrze z przebitego balona. Moje oczy stawały się coraz cięższe, aż w końcu w ogóle nie chciały się otworzyć. Nim się obejrzałam smacznie spałam zatracając się w ciepłym śnie. 


Night

Kiedy zobaczyłem siedzącą Sakurę z przymkniętymi oczami zdałem sobie sprawę, że zasnęła. Nie ma co się jej dziwić, w końcu nie spała całą noc, a jakoś musiała zregenerować swoje siły. Patrząc na jej twarz moje serce biło szybciej niż zwykle. Nim się obejrzałem siedziałem obok niej na kanapie, a nasze twarze dzieliły zaledwie dwa centymetry. Na szczęście w samą porę zdążyłem się opanować i odwrócić buzię w drugą stronę. Mimo wszystko jestem Sakury przyrodnim bratem i nie mogę sobie pozwolić na żywienie do niej takiego rodzaju uczuć. Byłem sobą rozczarowany, że prawie dałem się ponieść takim emocjom, ale kiedy widzę jej twarz i te drobne ciało to po prostu ledwo się powstrzymuję. Kiedy wracam wspomnieniami do naszego pierwszego spotkania po prostu do głowy by mi nie przyszło, że mógłbym się w niej zadłużyć, ale tak właśnie się stało. Zakochałem się w Sakurze jeszcze tego samego dnia, kiedy uciekła ze szpitala i wpadła w tarapaty. Nigdy nie zapomnę jej przerażonego wyrazu twarzy... Była taka roztrzęsiona i bezbronna, jednak to przerażenie było zupełnie inne niż w większości przypadków. To było przerażanie spowodowane nie krwawiącymi ranami, ale bezradności. Teraz rozumiem co czuła. Gdyby coś takiego zdarzyło się w jej świecie z łatwością mogłaby unieszkodliwić przeciwnika swoimi technikami bojowymi, a tutaj nie była wstanie nic zrobić. Dla niej świat przewrócił się do góry nogami. Wiedząc to chcę ją chronić jeszcze bardziej niż wcześniej, chcę by czuła się bezpiecznie, żeby nie musiała martwić się o każdy następny dzień. Będę dla niej wsparciem i podporą w każdej trudnej sytuacji z jaką przyjdzie się jej zmierzyć, będę dla niej idealnym facetem, choćbym miał być tylko dla niej bratem do końca życia. Jeśli dzięki temu sprawię, że będzie szczęśliwa to nie mam nic przeciwko poświęceniu się dla niej. 
 - Zimno... - usłyszałem cichy, zaspany głos śpiącej dziewczyny. No tak w końcu zasnęła na kanapie nawet się niczym nie okrywając. Powinienem zanieść ją do jej sypialni i położyć do łózka, ale wchodzenie na trzecie piętro z różowo-włosom na rekach nie wchodzi w grę, z drugiej nie chcę tu jej zostawiać, więc co zrobić? Najlepszym rozwiązaniem będzie zabrać ją do mojej sypialni na pierwsze piętro, w końcu to lepsze niż dźwiganie jej na trzecie, ale czy to aby na pewno dobry pomysł? No nic... raz kozie śmierć. Przecież od razu się na nią nie rzucę. Pomyślałem biorąc w miarę delikatnie śpiące dziewczę na ręce. Już po niecałych trzech minutach odkładałem ją na swoje łózko zdejmując przy tym jej różowe kimono, które dostała od Naruto, w końcu nie mogłem pozwolić, by spała w ubraniach. Chociaż nie sądzę żeby pozostawienie jej w samej bieliźnie było w porządku, dlatego narzuciłem na nią moją, białą koszulę przykrywając jej drobne ciało kołdrą. Patrzenie na jej śpiącą, beztroską twarz sprawiało, że naprawdę czułem się zagubiony. Mimo, że przed chwilą sam sobie wmawiałem, że wystarczy mi bycie jej bratem to zdaję sobie sprawę, że okłamuję samego siebie. Chęć bycia dla niej kimś najważniejszym wciąż przysłania mi rozum prowokując mnie przy tym do nieoczekiwanego działania. Znowu nie mogę się powstrzymać, choć bardzo tego chcę. W końcu stało się... dotknąłem jej malinowych ust swoimi. Moje serce prawie wyskoczyło z piersi, kiedy usłyszałem cichy dźwięk dzwonka do drzwi. Jak przestępca opuściłem pokój zostawiając śpiącą dziewczynę, której skradłem pocałunek samą, by jak najszybciej otworzyć. Kiedy udało mi się dotrzeć do drzwi natychmiast je otworzyłem zastając za nimi kogoś, kogo zupełnie bym się dziś nie spodziewał... 

Sasuke

Czekałem przed drzwiami domu Soushi'ch czekając, aż ktoś łaskawie otworzy. Zastanawiałem się, dlaczego tak długo się im na tym schodzi. Czyżby nikogo nie było w domu? Czy może nie usłyszeli dzwonka? Kiedy tak gdybałem nagle otworzył mi drzwi starszy brat Sakury - Night, który wydawał się być czymś podenerwowany. Jego twarz wyglądała na zdziwioną, kiedy zobaczył moja postać, z pewnością się mnie o tej godzinie nie spodziewał. W końcu sam muszę przyznać, że rzadko wpadam w gości do kogoś o tej porze, ale tym razem mam ku temu powód... a może nie mam? Zadałem sam sobie pytanie, kiedy szatyn gestem ręki zaprosił mnie do środka. 
 - Sakura jeszcze śpi? - zapytałem nie widząc w pobliżu dziewczyny. 
 - Prawdę mówiąc nie dawno zasnęła... Nie zmrużyła oczu dzisiejszej nocy, więc zmęczenie ją dopadło i odpłynęła po dzisiejszej rozmowie ze mną. Masz jakąś sprawę do niej?
 - Niekoniecznie. Po prostu tak wpadłem mając wasz dom po drodze. - skłamałem nie chcąc budzić podejrzeń u jej nadopiekuńczego brata. Tak naprawdę sam nie wiedziałem dlaczego tutaj przyszedłem. Ten świat naprawdę jest dziwny... Chyba nawet mnie zmienił w kogoś kim nie jestem.
 - A gdzie byłeś, że nas miałeś po drodze? - zapytał wprowadzając mnie w zakłopotanie po czym dodając uśmiechnął się machając ręką - zresztą nieważne... napijesz się czegoś? 
 - Herbaty. 
 - W takim razie udaj się do salonu, a ja zaparzę herbaty. Sakura na pewno szybko się nie obudzi, więc będziesz musiał poczekać jeśli chcesz o czymś z nią porozmawiać. - powiedział chcąc iść w stronę kuchni, kiedy ponownie rozbrzmiał w całym domu dzwonek do drzwi. - Co jest? Kolejny gość? - zapytał retorycznie otwierając ponownie drzwi, za którymi stał znajomy blondyn, którego widziałem ostatniego wieczoru na letnim festiwalu. 


Wyglądał na lekko przybitego, jednak kiedy zobaczył moją postać kryjącą się za Night'em był zaskoczony zupełnie jak ja. Wysoki szatyn wydawał się wiedzieć w tym momencie o nas wszystko zupełnie, jakby rozumiał naszą więź. Bez przeszkód i zbędnych słów wpuścił Naruto do środka zostawiając nas samych. Miałem mieszane uczucia, choć zdawałem sobie sprawę, że ten moment nadejdzie prędzej, czy później. Muszę przyznać, że to chyba pierwszy raz, gdy tak trudno zacząć mi rozmowę. Kiedy zamierzałem już coś powiedzieć niebieskooki całkowicie rozwalił mój tok myślenia wyciągając w moim kierunku dłoń.
 - Nazywam się Harvey Naruto, miło mi Cię poznać. - to mnie zaskoczył. Nie przypuszczałem, że nawet z takiej odległości nie zdoła mnie poznać. Czyżby jego wspomnienia z świata shinobi naprawdę aż tak zanikły w pamięci?
 - Mikage Sasuke. - podałem mu dłoń. Po czym razem powędrowaliśmy do salonu oczekując gospodarza tego domu. Jednak minuty mijały, a on się nie pojawił. Zupełnie jakby chciał żebym sobą porozmawiali...

CDN

Przepraszam za tak opóźniony rozdział, ale tak jak obiecałam dzisiaj pojawił się na blogu.
Następny rozdział być może pojawi się jeszcze w tym miesiącu, ale nie obiecuję, ponieważ zaraz po opuszczeniu Anglii jadę prosto pod Warszawę, w okolice Mińska mazowieckiego do narzeczonego, który niedawno miał operację i wymaga trochę więcej mojej uwagi. 
Na sam koniec jak się każdy z pewnością domyśla muszę wrócić do domu, czyli 323 km od Wawy (4-5 godz jazdy) i przygotować się do szkoły (został mi ostatni rok technikum, IV klasa - studniówka, matura i egzamin zawodowy).
Coś czuję, że padnę na pysk po tym wszystkim, a to mi właśnie przypomina, że powinnam tu zaktualizować mój profil, bo w końcu i przybył jeden roczek (6 sierpnia) i następna klasa itd. 

A jak Wam mijają wakacje?
Jakieś wycieczki, romanse pełne wrażeń?  
Jeśli tak, to napiszcie o swoich wakacyjnych przygodach, chętnie przeczytam. 
^^"  
         
         

2 komentarze:

  1. To jest wkoncu Naruto i Sakura czy NaruHina bo nie wiem jeśli NaruHina to czemu Naruto tak wyolbrzymia i łasi się do tej Sakury jakby bóg wie kim była :(

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest SasuSaku i NaruHina
    W następnych rozdziałach wszystko zacznie się powoli wyjaśniać, cierpliwości ^^

    OdpowiedzUsuń